PrzeczytaliśmyRecenzje

Dwa serduszka, cztery oczy

Zima 1949 roku. Podczas przesłuchań do zespołu pieśni i tańca „Mazurek” utalentowany pianista Wiktor poznaje młodziutką Zulę, szorstką dziewczynę z trudną przeszłością. Kiedy dookoła zmieniają się polityczne porządki, między nimi wybucha potężne uczucie, na które wkrótce może nie być ani miejsca, ani czasu.
Trwająca zaledwie 84 minuty Zimna wojna to opowieść prosta, ale ostra jak brzytwa, poprowadzona staccato i policzona co do klatki. Każdy kadr jest w niej potraktowany jak autonomiczna fotografia, niemal malarsko. Każda wybrana perspektywa – nieprzypadkowa. W efekcie powstała zjawiskowa, głęboko przemyślana fabularna kompozycja poprowadzona pewną, dokumentalną ręką. Pawlikowski wiele sensów umieszcza w oszczędnych obrazach i dźwiękach, a przy tym dokłada starań, aby pozostały surowe i czytelne, choć nie stroni od okazjonalnych gier z percepcją odbiorcy. Sięga do romantycznego folkloru, ale bez chłopomanii. Jeśli pokazuje prowincję to sauté, etnograficznie i z szacunkiem.

Swoją opowieść osnuwa jednak przede wszystkim na muzycznym brzmieniu, czyniąc z niego wiodące narzędzie narracyjne. To właśnie wyraziste ludyczne pieśni – wykonywane pierwotnie przez autentyczny zespół artystyczny „Mazowsze” – w imponujących aranżacjach stanowią główny punkt odniesienia, podczas gdy płynie czas i zmieniają się lokacje. Doskonale punktują przełomowe momenty wzlotów i upadków w burzliwej relacji protagonistów.

Kulig i Kot zagrali ze światłoczułą wrażliwością, dzięki czemu powstały znakomite, oszczędne kreacje. Chociaż to ona wybija się na pierwszy plan, uwodząc wiarygodnością gry aktorskiej pełnej subtelnych niuansów. Obydwoje wcielają się w ludzkie oksymorony. Zula i Wiktor nieustannie wymykają się sobie i nam. Oboje niedopasowani, zagubieni, bezpaństwowi. Przez porwaną narrację trudno ich niekiedy zrozumieć, co może stanowić zarzut z perspektywy wewnętrznej spójności postaci. W rezultacie reszta obsady pokornie tworzy zaledwie tło, odegrawszy wyznaczone im role na drugim planie. Poruszamy się wyłącznie po torze Zuzy i Wiktora, nieprzypadkowo nazwanych po rodzicach twórcy, którym dedykuje on zresztą swoje dzieło.

Pawlikowski zdaje się na dobre wypracował własny artystyczny sznyt, czernią i bielą oddając niekiedy więcej, niż byłoby to możliwe w kolorowym filmie. Ciekawe, że dopiero tak wyraźny hołd dla tradycji starego polskiego kina jest w stanie odnieść międzynarodowy sukces. W duchu wczesnych, bardziej kameralnych klasyków Janusza Morgensterna czy Wojciecha Hasa Zimna wojna portretuje nieprzystawalność kultur, doświadczeń i wrażliwości. Kolizję powojennej, wczesnokomunistycznej Polski z osobnym, obcym Zachodem. Antagonizm między instynktem samozachowawczym a instynktowną potrzebą bliskości – miłość w stanie wojny, emocjonalnie nie zawsze zimnej.


tytuł: Zimna wojna

reżyser: Paweł Pawlikowski

scenariusz: Paweł Pawlikowski, Janusz Głowacki

obsada: Joanna Kulig, Tomasz Kot, Borys Szyc

czas trwania: 1 godz. 24 min.

data polskiej premiery: 8 czerwca 2018

gatunek: dramat

dystrybutor: Kino Świat


Film Zimna wojna obejrzeliśmy dzięki współpracy z Cinema City

Tłumacz z zawodu, pisarz z ambicji, humanista duchem. W wolnych chwilach pochłania nałogowo książki, obserwuje zakręcone losy fikcyjnych bohaterów telewizyjnych i ucieka w światy wyobraźni (z powrotami bywają problemy). Wielbiciel postmodernizmu, metafikcji oraz czarnego humoru. Odczuwa niezdrową fascynację szaleństwem i postaciami pokroju Hannibala Lectera. Uważa, że w życiu człowieka najważniejsza jest pasja.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %