PrzeczytaliśmyRecenzje

Gawęda druha Pawła

To taka biografia-bibliografia, czyli życiorys bibliofila albo rewers ze spisu życia. Paweł Dunin-Wąsowicz napisał książkę o książkach, które pojawiły się i wciąż się pojawiają w polu jego zainteresowań. Jeśli jednak szukacie uporządkowanej listy, jak w katalogu bibliotecznym, to nie znajdziecie. Autor zrobił psikusa czytelnikom zwiedzionym spisem treści. 

Jest więc bardzo wielowątkowo i dygresyjnie, ale to nie wada książki, bo Dunin-Wąsowicz potrafi opowiadać z pasją i wszystko, o czym pisze „na marginesie”, ma zwykle charakter anegdotyczny. A nawet jeśli nie, to na pewno ta boczna odnoga jest równie ciekawa jak główny nurt.

Spoglądanie na biblioteki innych ludzi jest fascynujące. W ostatnich latach o swoich fascynacjach pisali choćby Justyna Sobolewska czy Eustachy Rylski, a Janusz Rudnicki próbował nawet pisać niektóre książki na nowo, uwypuklając wybrane szczegóły. Wszyscy wspomniani autorzy udowadniają tezę wypowiedzianą kiedyś przez Mariusza Szczygła: książka po wydrukowaniu przestaje należeć do człowieka, którego nazwisko widnieje na okładce. Dunin-Wąsowicz jest tutaj pisarzem szczególnym. Pod koniec lat 90. XX wieku wydał Widmową bibliotekę, czyli leksykon książek nieistniejących, a właściwie istniejących jedynie w innych książkach. Sukces powtórzył dwa lata temu, kiedy stworzył podobny spis, ale poświęcony wyłącznie literaturze polskiej.

Dzika biblioteka zaczyna się jak typowa biografia. Dunin-Wąsowicz pisze o przodkach, udowadniając swoje inteligenckie pochodzenie, ale szybko przechodzi do Duninów zmyślonych, czyli osób o tym nazwisku, które pojawiają się na kartach przeróżnych powieści. Jedni bohaterowie są pozytywni, inni negatywni (o co Dunin-Wąsowicz ma żal). Na marginesie tej części książki pisze barwnie o dzieciństwie, gdy dla zabawy tworzył państwa oraz ich szczegółowe mapy na powiększających się z każdym dniem arkuszach papieru.

Dunin-Wąsowicz to tropiciel książek i przeróżnego rodzaju niuansów w nich zawartych. Przykładem jest wręcz obsesyjna pasja do poszukiwania różnic w wydaniach przygód Robinsona Crusoe (a za dziwactwo może uchodzić zainteresowanie literaturą poświeconą kolejnictwu). Najwięcej w swojej bibliotece ma tomów nieprzeczytanych, bo, jak sam przyznaje, książki kupuje kompulsywnie. Z kolei dzięki towarzyskiej aktywności autora Dzikiej biblioteki zawiera sporo ciekawostek z życia pisarzy (Krzysztofa Vargi, Agnieszki Drotkiewicz, Małgorzaty Rejmer i Andrzeja Stasiuka), muzyków (Muńka Staszczyka i Pawła Sołtysa) oraz wielu innych, którym książki pożyczał lub od których dostawał coś do czytania. Dunin-Wąsowicz to także twórca pisma „Lampa i Iskra Boża” (potem „Lampa”) oraz wydawca, dzięki któremu świat poznał Dorotę Masłowską.

To nie ja odkryłem Dorotę Masłowską, tylko Tomasz Jastrun jako juror konkursu „Twojego Stylu” na dzienniki Polek. […] I potem parę opowiadań Doroty w „Lampie i Iskrze Bożej” się ukazało. […] Pogadaliśmy trochę o literaturze i zadeklarowałem, że wydam jej te smutne prozy, żeby miała „szacunek na osiedlu” – bo się wtedy trochę martwiła mało poważnym traktowaniem jej pisarstwa. […] Roboczo nazwaliśmy to netnowelą. (s. 257–258)

Bez względu na to, czy Dunin-Wąsowicz odkrył talent Masłowskiej czy nie, to książkę o jego fascynacji tomami przeróżnych opowieści czyta się znakomicie. Jak gawędę rock’n’rollowego druha, któremu z dzieciństwa pozostała miłość do zabawkowych kolejek i który opowiada o swoich odkryciach jak Nienacki o przygodach Pana Samochodzika bez unikania autoironii. Ma dystans do swojej pasji, a dzięki rodzicom traktuje ją całkiem serio. Dlatego w Dzikiej bibliotece nie znalazłem literaturoznawczego nadęcia, tylko sporą dawkę miłości do treści ukrytych między okładkami.



autor: Paweł Dunin-Wąsowicz
tytuł: Dzika biblioteka
wydawnictwo: Iskry
miejsce i rok wydania: Warszawa 2017
liczba stron: 296
format: 150 × 235 mm
oprawa: twarda z obwolutą

Cenię spokój, zarówno ten uświęcony, jak i zwykły. W tym (s)pokoju mam swoje miejsce, z którego sięgam po książki. Czytanie dostarcza mi wszystkich emocji, jakie wymyślił świat. Nauczyłem się tego dawno temu w bibliotece w moim rodzinnym mieście. Wtedy czytałem książki „podróżnicze, względnie podróżniczo-awanturnicze”, dziś najchętniej wybieram literaturę non-fiction i książki przybliżające zjawiska kulturowe sprzed kilku dekad. Przyglądam się niektórym sztukom plastycznym i szperam w klasykach polskiego komiksu. Jestem dobry dla książek.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %