I nic, co ludzkie, nie jest mi obce
Przyznaję, że rozmiary Dekameronu mogą odstraszać (w końcu to aż 848 stron!) ale ostatnie wznowienie w utwardzonej oprawie, za które odpowiedzialne jest wydawnictwo MG, czyni tę cegłę całkiem poręczną. Czytelników powinna skusić także atrakcyjna szata graficzna – to chyba pierwsza edycja z tak ładną okładką, a wykorzystanie drzeworytów Augusita de Zaniego pochodzących z włoskiego wydania datowanego na rok 1518 jeszcze bardziej podnosi walory estetyczne całej publikacji. Wznowienie oparte zostało na najpopularniejszym polskim tłumaczeniu autorstwa Edwarda Boyé, natomiast w opracowaniu naukowym zrezygnowano z uzupełniających wstępów, przedmów czy posłowia na rzecz pozostawienia wyłącznie tych przypisów, które wyjaśniają liczne odwołania do miejsc, osób i wydarzeń współczesnych Boccacciowi. Wszystko to sprawia, że otrzymaliśmy wydanie idealne dla osób, którym nie przyświecają cele badawcze i które po prostu chciałyby przeczytać ciekawą lekturę, kręcącą się wokół spraw bliskich człowiekowi.
Bo to właśnie bardzo ludzka książka jest. Boccaccio nie pisał jej z pozycji napuszonego geniusza dla napuszonych intelektualistów, tylko ku uciesze dam, nudzących się gdzieś na wczasach. Dzięki schematycznej kompozycji, wpleceniu opowieści w ramy fabularne i pewnej powtarzalności w konstrukcji formalnej Dekameron można wchłonąć w tempie błyskawicznym. Co więcej, czternastowieczny autor jakby przewidział współczesną kondycję czytelniczą i dostarczył obywatelom XXI wieku, zabieganym oraz nieumiejącym na długo skupić uwagi, tekst podzielony na części (kolejne dni) podzielone na kolejne części (poszczególne nowele). Wszystko opatrzone tytułami i nawet kilkuzdaniowymi streszczeniami. Skutek jest taki, że księgę czyta się łatwo i przyjemnie.
A przyjemna jest także treść najważniejszego dzieła Boccaccia. Sam narrator nazywa swój tekst krotochwilami, a bohaterowie opowiadają sobie niezwykłe historie dla ogólnej korzyści i rozrywki. Tematyka jest więc dobrana tak, żeby okazała się bliska duszy każdego – chociaż to nie dusza w Dekameronie gra pierwsze skrzypce. Wydaje się, że głównym bohaterem nowel jest ciało i wszelkie uciechy jemu służące. Przynajmniej to te fragmenty najmocniej zapadają w pamięć, mogą bowiem przyprawić o rumieniec wstydu nawet tych mniej pruderyjnych czytelników. Aluzje naznaczone erotyką pojawiają się bardzo często, ale na nich nie kończy się siarczystość opowiastek. W niektórych z nich nieprzystojna tematyka pojawia się całkiem wprost – tak jest na przykład w Opowieści dziesiątej z Dnia trzeciego pod tytułem Diabeł i piekło, której fragment warto zacytować:
– Rzeknij mi, Rustico, co to u ciebie dźwiga się na przodzie, czego ja wcale nie mam?
– Ach, córko moja – jęknął Rustico – jest to ów diabeł, o którym ci mówiłem. Teraz właśnie dręczy mnie tak okrutnie, że ledwie wytrzymać mogę. […] [Ty] masz piekło i zaprawdę powiadam ci, że Bóg cię tu przysłał dla zbawienia duszy mojej, jeżeli się bowiem ulitujesz nade mną i jeśli, gdy ten diabeł męczyć mnie pocznie, zgodzisz się, bym go do piekła zapędził, wielką ulgę mi sprawisz i uczynisz Bogu rzecz wielce miłą, co jako rzeczesz, jest przyczyną twojego tu przybycia.
Nie myślcie jednak, że młoda i naiwna Alibech dawała się wykorzystywać wstrętnemu pustelnikowi – role szybko się odwróciły i wkrótce to on nie mógł nadążyć za niezwykłą „wiarą i bogobojnością” dziewczyny, która każdą minutę chciała przeznaczać na „wyganianie diabła do piekła”. Najwyraźniej tak słodka i satysfakcjonująca jest służba Bogu…
W myśl sentencji Terencjusza: „Człowiekiem jestem i nic, co ludzkie, nie jest mi obce” na kartach Dekameronu znajdziemy przykłady człowieczeństwa w pełnej krasie. Podczas niektórych dni tematem przewodnim będą więc figle płatane mężom przez żony, cięte odzywki i spryt świadczący o wysokiej inteligencji, która może wybawić z największych kłopotów, albo wspaniałe czyny, świadczące o geniuszu bohaterów. Również i siedem dam wraz z trzema młodzieńcami nie tylko oddaje się przyjemności snucia opowiastek, lecz także na inne sposoby świętuje życie: codziennie wszyscy śpiewają, tańczą, ucztują, spacerują i kontemplują piękno przyrody.
Takie bowiem
płynie przesłanie z księgi Giovanniego Boccaccia – z życia należy się cieszyć,
nie warto ograniczać się konwenansami, a jeśli sprawia nam to przyjemność i
pozwala odpędzić melancholijne myśli, możemy nawet zabawiać się nieprzyzwoitymi
opowieściami (byle nie prowadziły nas do nieprzyzwoitych czynów, rzecz jasna).
Nawet podeszły wiek nie powinien stać nam na przeszkodzie i wyznaczać surowych
reguł à propos tego, co wypada, a czego nie wypada – przecież i czosnek ma
białą głowę, ale ogon zielony (według słów samego autora). Jeśli zatem rozrywki
miałoby nam dostarczyć dzieło z XIV wieku, nie wahajmy się długo, nie szukajmy
wymówek i oddajmy się we władanie czystej przyjemności.
autor: Giovanni
Boccaccio
tytuł: Dekameron
przekład: Edward
Boyé
wydawnictwo: MG
miejsce i rok
wydania: Warszawa 2015
liczba stron:
848
format: 145 × 205 mm