Oczami Shauna Tana: Proza życia nie taka prozaiczna
Wszystkie je łączy niezwykłe podejście autora do otaczającej go rzeczywistości. Tan ukazuje nasz świat jako przestrzeń surrealistyczną i pełną magii, przemycając przy tym wiele uniwersalnych prawd i życiowych problemów. Dzięki umowności wykreowanych krain (ryby latające na ulicach, fantastyczne stworzenia, drzewa wyrastające we wnętrzu pokoju) literatura ta przemówi do młodszego odbiorcy, który odbierze ją jako bajeczną opowieść. Dla starszego czytelnika wyraźne staną się zagadnienia takie jak: alienacja jednostki, pozbawienie jej indywidualności przez normalizujące systemy czy – ujmując to zagadnienie bardziej rozlegle – brak akceptacji dla inności. Króliki natomiast zostaną natychmiast zinterpretowane jako metafora destruktywnej żądzy dominacji nad niższą kulturą, będącej swoistą tendencją nie tylko czasów – w oczywisty sposób przywołanej – konkwisty, lecz także współczesności. Sytuacja rdzennych ludów (skojarzenie z Aborygenami jest jasne nie tylko ze względu na króliki przybyłe do Australii wskutek inwazji), ucywilizowanych wbrew ich woli i odartych z tożsamości zakorzenionej w tradycji, wydaje się beznadziejna. Dlatego też ta historia jako jedyna ze zbioru charakteryzuje się mroczniejszym klimatem. Mamy w końcu do czynienia z ostateczną klęską międzyludzkiej komunikacji, różnicą w rozumieniu moralności oraz odmiennymi systemami wartości.
Bohaterowie relacji z innej rzeczywistości są, jak sugeruje tytuł, w jakiś sposób zagubieni. Dziewczynka z Czerwonego drzewa nie potrafi odnaleźć sensu ani jakiejkolwiek radości w swojej nijakiej egzystencji. Osamotniona, niezidentyfikowana rzecz ze Zguby po prostu nie pasuje do świata, w którym wszystko zakrawa na uporządkowane i podlegające ścisłym regułom. Bezkonfliktowe stworzenia z trzeciej fabuły, zdominowane przez najeźdźców i wydarte siłą ze swojego naturalnego środowiska, tkwią zawieszone pomiędzy dwoma światami, nie potrafiąc zrozumieć zmian stylu życia.
Pomimo tego, że obraz malowany przez Shauna Tana jawi się raczej jako pesymistyczny, momentami niemalże dystopijny, istnieje w nim zazwyczaj jakiś promyk nadziei. Przejawia się on czy to w postaci czerwonego liścia reprezentującego to, co tak naprawdę istotne, choć tak długo pozostającego w ukryciu, czy to w wizji miejsca, gdzie wyalienowani mogą odnaleźć podobnych sobie i uniknąć ciężaru społecznego wykluczenia.
W twórczości Tana najbardziej imponuje to, że autor osiąga w swoich utworach niezwykły efekt głębi, dzięki szczególnemu akcentowaniu warstwy wizualnej. Wstawki narracyjne ograniczają się zazwyczaj do jednego zdania (wyjątek stanowi druga opowieść), ustępując miejsca fantazyjnym lokacjom, zarazem łudząco podobnym do znajomych miejsc, jak i znacząco się od nich różniącym. Ilustrator śmiało eksperymentuje z technikami, to stosując kolaż, to komponując całostronicowe, jakby malowane, grafiki. Zgubione, znalezione to przede wszystkim książka do podziwiania.
Zaskakujące, jaki ładunek
emocjonalny oraz autentyzm kryją się w tych małych nowelach. Z ich
protagonistami można się bardzo łatwo utożsamić, a ich trudne przeżycia budzą
współczucie. Lektura dzieł Australijczyka staje się przez to wartościowa dla
czytelnika w każdym wieku – to takie małe, skromne perełki. Jedyną wadą tej
publikacji – o ile można to tak określić – jest ich niewielka ilość, bo aż
chciałoby się pobyć nieco dłużej w tym baśniowym, pouczającym świecie.
autor: Shaun Tan
tytuł: Zgubione, znalezione
przekład: Jacek Drewnowski
wydawnictwo: kultura gniewu
miejsce i rok wydania: Warszawa 2014
stron: 128
format: 235 × 310 mm
oprawa: twarda