LUS|TRO

POWIEDZIEĆ | MILCZEĆ

PLENER. PRZYSTANEK AUTOBUSOWY – DZIEŃ

Jest marcowe przedpołudnie, jasne i ciepłe. Na zniszczony, betonowy przystanek w zaniedbanej części dzielnicy podjeżdża autobus. Z okien od strony pasażerów widać ukruszone zadaszenie wsparte na metalowej rurze i ściany pokryte wulgarnym, chuligańskim graffiti.

Do autobusu wchodzi około czteroletnia DZIEWCZYNKA w różowej sukience. W rączce trzyma nadgryzioną drożdżówkę z kruszonką; ciastko jest dla niej jakby zbyt ciężkie. Dziewczynka przeciska się między przeszkloną przegrodę a siedzenie i niezgrabnie wdrapuje się na krzesło pod oknem. Opierając się o kant ściany, klęczy i patrzy przed siebie.
Za szybą, pod zadaszeniem przystanku, dostrzega dwóch CHŁOPCÓW: MŁODSZY ma może dwanaście lat, STARSZY – trochę więcej. Jeden z nich jest łysy, drugi naciągnął na głowę kaptur, obaj zachowują się swobodnie i trochę prowokacyjnie.
Dziewczynka uśmiecha się do nich uprzejmie i macha im wolną rączką; w drugiej ręce trzyma drożdżówkę, której stara się pilnować. Młodszy chłopak wskazuje dziecko palcem. On i jego kolega zaczynają się śmiać, wyraźnie zakłopotani sytuacją. Dziewczynka oczekuje na odpowiedź, ale jej nie dostaje. Chłopcy tylko stoją, chichoczą nerwowo, niby pogardliwie i nieudolnie ignorują badawcze spojrzenie dziewczynki.

Po chwili autobus rusza. Obok dziewczynki siada dorosła kobieta – jej MATKA. Dziecko odwraca się do niej.

DZIEWCZYNKA
Chłopiec mi pomachał.

MATKA
Chłopiec ci pomachał? I co zrobiłaś?

DZIEWCZYNKA
Też mu pomachałam.

Autobus oddala się od przystanku, na którym pozostali jedynie dwaj chłopcy.

Liczba sposobów, na które można skłamać, jest większa niż zaludnienie kuli ziemskiej. I nie oszukujmy się, w gruncie rzeczy to właśnie ten czynnik sprawia, że nieprawda nas fascynuje: budzi niepokój o skutki, rodzi nieprzewidywalne konsekwencje, wywołuje podniecający dreszcz emocji – taki jak przy dochowywaniu tajemnicy. Albo po prostu pozwala wyjść z twarzą z kłopotliwej sytuacji.

Siedziałem w autobusie nad dziewczynką i obserwowałem całe zdarzenie. Bardzo możliwe, że ten fakt jeszcze bardziej spłoszył chłopaków za oknem, bo było im wyraźnie głupio.

Zwróćmy uwagę na kontrast: całkowita szczerość dziewczynki i jej otwartość kontra kod zachowania obowiązujący przeciętnego dresa. Tym chłopakom w swoim wzajemnym towarzystwie zwyczajnie nie wypadało pomachać dziecku i uśmiechnąć się, choćby nawet bardzo chcieli tak postąpić. Myślę, że w gruncie rzeczy przywitanie małej podróżniczki ich rozbawiło. Niewątpliwie jest w takim dziecięcym geście coś sympatycznego.

Dziewczynka znajdująca się pod ochronnym parasolem roztoczonym przez mamę, codziennie dokonująca przełomowych odkryć spotyka starszych kolegów uwikłanych w sieć społecznych zależności i wzorców zapewniających im tożsamość, kształtujących zachowanie. W takich chwilach kompromis bywa kłopotliwy i nawet damie nie wypada przyznać, że została zignorowana. Bo chyba została?

Doktorant na Gdańskim Uniwersytecie Medycznym, anglista i tłumacz. Uważa, że najważniejsze są drobiazgi oraz że dzień bez kubka zielonej herbaty to dzień stracony.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %