Prezenty szczęścia nie dają?
To nie będzie analityczny elaborat na temat zachowań zakupowych konsumentów. Mam nadzieję, że ten tekst nie stanie się też napastliwym oskarżeniem. Chcę raczej zasygnalizować, że w czasie świątecznym ogromnie łatwo ulegamy przekonaniu, że więcej formy to więcej treści, a same prezenty stanowią przedłużenie naszych relacji z innymi ludźmi i nas samych. Wydaje się, że gwiazdkowe podarunki mają nam załatwić w głowie nie tylko potrzebę obdarowywania bliskich, lecz także wiele innych spraw związanych z naszym poczuciem wartości – możemy na przykład udowadniać sobie, że stać nas nawet na drogie rzeczy, że jesteśmy prawdziwymi altruistami, bo pomyśleliśmy absolutnie o wszystkich osobach na kuli ziemskiej, że im bardziej luksusowy prezent, tym bardziej prestiżowa staje się znajomość z daną osobą, a nawet że im więcej kupujemy, tym mocniej kogoś lubimy, kochamy i szanujemy. Wszystkie te przekonania obowiązujące w zdrowej, wyważonej proporcji nie są złe – niedobra staje się sytuacja, w której zaczynają one stanowić cel nadrzędny, tym samym spychając na margines myślenie o drugim człowieku.
Na naszych rozterkach wewnętrznych korzystają, rzecz jasna, sklepy. Niby wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że promocje to tylko taki chwyt reklamowy, że ceny już dawno niebotycznie zawyżono, że nie potrzebujemy wszystkich rzeczy oznaczonych napisem „must have”, a jednak nieustannie ulegamy sile marketingowej perswazji. W szale kupowania warto, abyśmy słyszeli gdzieś w sobie głos, który podpowie nam, że to jest biznes. Tu chodzi o pieniądze, które mamy zostawić w czyjejś kasie. Chodzi o wpojenie nam przekonania, że możemy kupić rzeczy niematerialne, posługując się tymi materialnymi. Przekonania bardzo, ale to bardzo złudnego.
W przedmiotach nie ma niczego złego. One mogą dawać nam realną przyjemność. Kluczowe jest jednak to, abyśmy nie zapominali, że nawet najbardziej wymyślny i najdroższy prezent nie zastąpi autentycznych, zaangażowanych relacji.
I z tym Was zostawię. Dołożę jeszcze dwa klipy – wprawdzie
będą to reklamy, ale za to z inspirującym przesłaniem.
Bo w Świętach chodzi o obecność.
I chodzi też o wspólnotę.