Przekleństwo Elantris
No właśnie. Chociaż mamy do czynienia z literackim debiutem, niedoświadczenie pisarza zupełnie nie jest odczuwalne w trakcie lektury pomimo wprowadzenia do akcji pewnych uproszczeń i budzących zastrzeżenie rozwiązań, szczególnie w momentami nieco zbyt pośpiesznej końcówce. Być może ma w tym swój udział to, że tę pozycję autor przepisywał wyjątkowo aż dziesięć razy, z pewnością jednak najwięcej zawdzięczamy warsztatowi oraz pisarskiej swobodzie twórcy. Dlatego też powieść ta nie tylko należy do grona tych, które się „połyka”, lecz także wyróżnia się na tle reszty fantastyki kameralnym gronem bohaterów i nieszczególnie epicką fabułą, przesiąkniętą jednak zaskakująco wieloma istotnymi wątkami pobocznymi. Bogate tło kulturowe oraz pomysłowość w tworzeniu nowych języków z pismem opartym na pełnych znaczeń symbolach są tu wisienką na torcie. Inną zaletą nowego wydania są dodatkowe materiały na temat wykreowanego przez Sandersona świata, stanowiące kolejny, nawet bardziej dobitny dowód na dogłębne przemyślenie przedstawionej fantastycznej rzeczywistości. Ba! Sugerują one, że Elantris stanowi zaledwie część większego uniwersum (o którym aż chce się przeczytać!), nie mówiąc już o tym, że pozostawiono otwartą furtkę do kontynuacji historii. Czytelnik otrzymuje przy tym wgląd w decyzje artystyczne autora, ponieważ wśród materiałów zamieszczono również wybór wyciętych fragmentów powieści, które z różnych powodów nie znalazły się w jej ostatecznej wersji.
Autor utrzymuje, że chciał napisać „książkę zainspirowaną wizją więziennego miasta dla trędowatych zombie”. I faktycznie, podobnych inspiracji łatwo się doszukać w kreacji Elantris, ale od razu nasuwają się również skojarzenia z gettem, a co za tym idzie problemem rażących nierówności społecznych oraz uprzedzeń niechybnie prowadzących do tragedii. To właśnie wybrzmiewające między wierszami echa wciąż drażliwych tematów oraz nawiązania kulturowe przesądzają o wartości tej sążnistej powieści. Czynią ją – zwłaszcza w połączeniu z cudną oprawą graficzną i estetycznym wydaniem (przymknijmy oko na tych parę literówek) – pozycją, która od razu przypadnie do gustu miłośnikom dobrej fantastyki, a także dobrej literatury w ogóle. Czuję się więcej niż zachęcony do dalszego zgłębiania krain wyobraźni Sandersona. Debiut autora stanowi dobry początek przygody z jego twórczością, tym zaś, którzy niechętnie opuściliby tak od razu Elantris, Kae, Arelon oraz Svjorden, polecić można jeszcze małą nowelę osadzoną w tym samym świecie, choć w innym kręgu kulturowym: Duszę cesarza.