Przeczytaliśmy

Świat z tysiąca i jednej strony

Wielu z nas chciałoby się dowiedzieć, czy istnieje rzeczywistość równoległa. Czy w innych czasie i przestrzeni żyje inny JA. Śpieszę z wyjaśnieniem, że owszem, taki stan istnieje. Nawet śmiem twierdzić, że należałoby użyć w tym wypadku liczby mnogiej – światy równoległe. Bo czy książki nie przynoszą nam takich istnień? Przecież nie raz wyobrażamy sobie, że przenosimy się do rzeczywistości z powieści i razem z bohaterem ratujemy świat lub zakochujemy się bezgranicznie. Światy realne mają swoje encyklopedie i leksykony porządkujące rzeczywistość. A co z rzeczywistościami wyobrażonymi?

Światy wyobrażone są co najmniej tak olbrzymie jak realne. Jeśli wierzyć jednemu z haseł motywacyjnych, to istotnie „ogranicza nas wyłącznie wyobraźnia”. Zatem światy wymyślone mogą być miliony razy większe od tych, w których żyjemy! Jakie to daje możliwości! I jak bardzo komplikuje ich poznanie. Nieraz wyobraźnia działa jak uzupełniacz w przeglądarce Google – wypełnia za nas białe plamy, choćby na mapach. Dowodem na to jest wydana w Polsce książka norweskiego autora Thomasa Berga Teatr świata. Kiedy indziej dopowiadamy sobie, kim są i jak wyglądają przedstawiciele świata zwierząt. O tym, w pewnym sensie, jest książka Caspara Hendersona Księga zwierząt niemalże niemożliwych. Obie jednak traktują o jakimś wycinku ludzkiej wyobraźni. Pełniejszy obraz światów powstałych w głowie autorów książek różnych gatunków literackich daje Słownik miejsc wyobrażonych. Na jego kartach spotykają się fantastyka naukowa z bajką, fantasy z literaturą podróżniczą, film z mitologią.

Już sama idea stworzenia leksykonu miejsc, które powstały w wyobraźni pisarzy, jest pomysłem rewolucyjnym. Zapytać można – po co to komu? Przecież nie da się tam pojechać tak, jak choćby szlakiem przygód Pana Samochodzika, który – choć sam jest postacią fikcyjną – miejsca odwiedzał istniejące. Ale skoro przyjęliśmy umownie na początku, że światy równoległe istnieją, a ich kanwą jest wyobraźnia, to przecież nie możemy im odmówić pojawienia się w opracowaniu takim jak opisywany słownik. Książka bowiem doskonale wypełnia zadanie uporządkowania wiedzy o światach wymyślonych. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że staje się idealnym pomocnikiem w poruszaniu się w skomplikowanych światach powieści choćby J.R.R. Tolkiena, Ursuli K. Le Guin czy Stanisława Lema lub Olgi Tokarczuk, ale też po szkole Ambrożego Kleksa i miejscach, które odwiedzał profesor Baltazar Gąbka.

Słownik… nie ogranicza się do opisywania miejsc, ale przynosi także mnóstwo map światów wykreowanych przez pisarzy oraz ryciny charakterystycznych miejsc, architektury, rzeźb i przedmiotów kultu religijnego. I właśnie te ryciny przywodzą na myśl encyklopedie sprzed wieku, w których nie było jeszcze zdjęć. Można ją czytać na wiele sposobów – od deski do deski, wyrywkowo lub równolegle z powieścią źródłową. Wtedy mapa lub zebrane w jednym miejscu objaśnienie okazuje się niezwykle przydatne w orientacji, gdy akcja absorbuje nas bardziej niż opis miejsca lub jej lokalizacja. Jeżeli zdecydujemy się na czytanie klasyczne tego leksykonu, bardzo szybko może się okazać, że zawarte w niej informacje przyciągają nas do opisywanych miejsc. Szybko sięgniemy więc po pełną treść tej czy innej książki.

1838 haseł to tyle samo miejsc, w których chciałoby się być. Kiedy uświadomimy sobie, że nasz świat realny to nie jedyna rzeczywistość, w której można żyć, chce się odwiedzić Letalispons z Nowego Guliwera i Miasto Ślepców Jose Saramagi, wakacje spędzić na Wyspie Mandarynkowej wymyślonej przez Ruth Stiles Gannett albo w Krainie Deszczowców z Baltazarem Gąbką. Ale przecież na odwiedziny czekają jeszcze Kraina Makulatury z Wodnych dzieci, Kraina Trzydziestu Sześciu Milionów Życzeń Andre Maurois, Kraina Zabawek Carla Collodiego, Królestwo Ksujanów z Tarzana nieposkromionego i Prawiek Olgi Tokarczuk. Trasy wycieczek po wyobraźni są nieskończone i może się okazać, że nie starczy nam życia, aby je wszystkie odkryć. A Słownik miejsc wyobrażonych jest w tym wypadku jak nić Ariadny. Któż nie chciałby stać się Tezeuszem?

autor: Alberto Manguel, Gianni Guadalupi

tłumacz: Piotr Bikont, Jan Gondowicz, Michał Kłobukowski, Jolanta Kozak, Maciej Płaza, Maciej Świerkocki

tytuł: Słownik miejsc wyobrażonych

wydawnictwo: PIW

miejsce i rok wydania: Warszawa 2019

liczba stron: 1001

format: 175 x 235 mm

okładka: twarda

Cenię spokój, zarówno ten uświęcony, jak i zwykły. W tym (s)pokoju mam swoje miejsce, z którego sięgam po książki. Czytanie dostarcza mi wszystkich emocji, jakie wymyślił świat. Nauczyłem się tego dawno temu w bibliotece w moim rodzinnym mieście. Wtedy czytałem książki „podróżnicze, względnie podróżniczo-awanturnicze”, dziś najchętniej wybieram literaturę non-fiction i książki przybliżające zjawiska kulturowe sprzed kilku dekad. Przyglądam się niektórym sztukom plastycznym i szperam w klasykach polskiego komiksu. Jestem dobry dla książek.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %