PrzeczytaliśmyRecenzje

UNIWERSUM (BEZ) GRANIC?

Czarna Pantera, Czarna Wdowa, Doktor Strange, Drax, Gamora, Groot, Hulk, Iron Man, Kapitan Ameryka, Okoye, Rocket, Spider-Man, Star-Lord, Szkarłatna Wiedźma, Thor, Vision oraz Zimowy Żołnierz łączą siły, aby uniemożliwić Thanosowi zebranie wszystkich sześciu Kamieni Nieskończoności. Jeśli mu się powiedzie, zniszczy połowę Życia we Wszechświecie.
Czy trzecią część Avengersów można pojąć, nie obejrzawszy wszystkich osiemnastu (!) dotychczasowych produkcji? Otóż tak! Tym bardziej, że ważą się w niej losy Wszechświata – miejsca bliskiego sercu każdego kinomana! Warto mniej więcej kojarzyć losy najważniejszych bohaterów, ale i bez wiedzy eksperckiej Wojna bez granic to znakomita, spektakularna rozrywka i rozgrywka, której reguły szybko stają się jasne. Poszczególne wątki gładko i czytelnie łączą się podczas czegoś, co można śmiało nazwać intergalaktycznym kryzysem, z jakim dotąd nie przyszło Wam się zmierzyć.

Nawet jeśli trzecia odsłona komiksowego crossovera nad crossovery sprawdza się po prostu jako samodzielny spektakl dla mniej zorientowanych w temacie (tak solidny jest scenariusz braci Russo), znajomość niemalże wszystkich poprzednich filmowych pozycji – poza niesławnym Hulkiem z 2008 roku – zapewnia całe multum dodatkowych wrażeń. Dopiero będąc w stanie wychwycić wszelkie nawiązania, zaskakujące cameo czy wkomponowanie w fabułę długo budowanych wątków, można prawdziwie docenić doskonałe podsumowanie dziesięcioletniego procesu kreacji wewnętrznie spójnego uniwersum.

Tak samo spójny jest właśnie film Avengers: Wojna bez granic. Stanowi idealny balans powagi, napięcia oraz humoru. Przeplata kameralne chwile rozwoju poszczególnych postaci z epickością na miarę Władcy Pierścieni. Co ważniejsze, wbrew obawom wielu sceptyków, jest w stanie udźwignąć obłędnie liczną rzeszę postaci oraz historii pobocznych, łącząc często protagonistów w niespodziewanych, ale nad wyraz satysfakcjonujących konfiguracjach. Oczywiście nie każdy z bohaterów otrzymuje tu tyle samo czasu ekranowego, a zaledwie jeden z pomagierów Thanosa zapisuje się w pamięci, jednak to doprawdy rzadkie, żeby niemal każdy z planów akcji angażował w równym stopniu i sprawiał wrażenie istotnej oraz integralnej części, bez której wszystko runęłoby jak domek z kart. Udało się przy tym uniknąć wyraźnych dłużyzn, rażących uproszczeń czy skrótów.

A jednak to coś zupełnie innego wyróżnia najnowszą odsłonę MCU od całej reszty. Mianowicie absolutna bezwzględność, a także żelazna konsekwencja twórców. Od samego początku budują oni fabułę bezkompromisowo mroczną, wręcz apokaliptyczną. Nie ma tutaj miejsca na przewidywalną intrygę na miarę dwóch poprzednich odsłon, która od A do Z prowadzi superherosów do chwalebnego zwycięstwa. Mnóstwo tutaj gier z widzem, zwodzenia i zawodzenia oczekiwań. Jest krew, pot, łzy, zniszczenie, śmierć. Jest wprost paskudny cliffhanger. Nie każdy wyjdzie z kina zupełnie zadowolony, ale każdy powinien docenić autorskość tej imponującej produkcji.

Na koniec wisienka na torcie, a zarazem ewenement, jeśli chodzi o to komiksowe uniwersum. W gruncie rzeczy chyba nikt nie miał wątpliwości, że szalony Thanos dołączy do panteonu najlepszych złoczyńców, zasiadając obok Lokiego, Ego, Killmongera czy serialowych Kingpina bądź Kilgrave’a. Przytłaczający, budzący grozę, potężny, bezlitosny, ale przy tym fascynujący, psychologicznie pogłębiony oraz wcale nieoczywisty z moralnego punktu widzenia. Oto przeciwnik na miarę kulminacji dekady obecności filmów Marvela w popkulturze. Intencje Thanosa szmuglują do debaty publicznej palący problem przeludnienia, który czytelnicy kryminałów doskonale skojarzą ze znacznie bardziej niepokojącym Inferno Dana Browna. Z tej perspektywy warto przyjrzeć się Thanosowi bez jednoznacznego i surowego osądu, tym bardziej, że kwestia przerostu Życia nad dostępną przestrzenią – tu w wymiarze ponad wymiarami – może nie mieć łagodnego rozwiązania.

Kto jeszcze nie miał okazji zatopić się w tej feerii efektów specjalnych, zatracić w wartkiej fabule, załkać nad losem wieloletnich ulubieńców, niech koniecznie uda się na seans! Ciężko będzie to przebić w maju 2019 roku, na kiedy planowana jest kolejna odsłona filmu o Avengersach. Trzymamy kciuki, żeby mimo wszystko się udało.


tytuł: Avengers: Wojna bez granic

reżyseria: Anthony Russo, Joe Russo

scenariusz: Christopher Markus, Stephen McFeely

obsada: Robert Downey Jr., Chris Hemsworth, Chris Evans, Scarlett Johansson

gatunek: akcja, sci-fi

polska premiera: 26 kwietnia 2018

czas trwania: 2 godz. 29 min.

dystrybucja: Disney



Tłumacz z zawodu, pisarz z ambicji, humanista duchem. W wolnych chwilach pochłania nałogowo książki, obserwuje zakręcone losy fikcyjnych bohaterów telewizyjnych i ucieka w światy wyobraźni (z powrotami bywają problemy). Wielbiciel postmodernizmu, metafikcji oraz czarnego humoru. Odczuwa niezdrową fascynację szaleństwem i postaciami pokroju Hannibala Lectera. Uważa, że w życiu człowieka najważniejsza jest pasja.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %