Jasne strony ciemnych stron życia. Adam Asnyk, „Pan Jezus chodzi po świecie”
Nawiązanie do folkloru i obraz słodkiego Chrystusa zabierającego kwiatki wbrew pozorom nie świadczą o tanim sentymentalizmie wiersza, choć uczuciowość może mieć za zadanie zwabić i ośmielić tzw. prostaczka i jest swego rodzaju ustępstwem na jego rzecz. Głośniej jednak brzmi w wierszu echo dziewiętnastowiecznej fascynacji ludem, co odzwierciedliło się zarówno w poezji Mickiewicza i innych, jak i w intensyfikacji badań etnograficznych – to czasy Kolberga.
Co więcej, ludowa wizja Zbawiciela ma elementy wspólne z Jego obrazem w czasach współczesnych poecie, kiedy z upodobaniem podkreślano człowieczeństwo Jezusa, co przejawiało się między innymi w zaznaczaniu Jego miłości do ludzi – jest wrażliwy, zarówno na piękno, jak i na ludzką nędzę, solidaryzuje się z ubogimi, głosi ideały humanistyczne. Widać to w niezbyt pobożnym (acz bardzo popularnym) Życiu Chrystusa Ernesta Renana czy pismach niektórych socjalistów, ale także w tekstach bliższych ortodoksji – tu można zaklasyfikować dzieło Asnyka, który przy okazji sprytnie łączy wiarę z pozytywistycznymi ideałami wspierania warstw niższych, pomocy najuboższym etc.
Obraz Pana Jezusa zbierającego kwiatki nie oznacza również płytkiej religijności. Można go odnieść do bogatej symboliki kwiatów w chrześcijaństwie, rozumianych jako m.in. znak ulotności życia, piękna ciała lub ducha, cnót, miłości wobec Boga i mistycznego zjednoczenia z Nim, oraz – najprościej – do samej Ewangelii. W słynnym Kazaniu na Górze Zbawiciel zachwyca się kwiatami: A o odzienie czemu się zbytnio troszczycie? Przypatrzcie się liliom na polu, jak rosną: nie pracują ani przędą. A powiadam wam: nawet Salomon w całym swoim przepychu nie był tak ubrany jak jedna z nich (Mt 6, 28–29). Choć słowa te na pewno cieszą miłośników glistników (na zdjęciu), maków i bodziszków, Nauczyciel ma na celu nie tyle osobistą ekspresję, ile naukę i pocieszenie: Jeśli więc ziele na polu, które dziś jest, a jutro do pieca będzie wrzucone, Bóg tak przyodziewa, to czyż nie tym bardziej was, małej wiary? (Mt 6, 30). Zachęca do u-bóstwa, czyli posiadania wszystkiego u Boga. Nieprzypadkowo otwiera Kazanie stwierdzeniem Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie (Mt 5, 3). Chodzi przede wszystkim o sens duchowy, o zawierzenie i pamięć, że we wszystkim zależymy od Najwyższego i to On jest Panem wszystkiego, co nasze. Jak jednak wskazują wieki doświadczeń, najłatwiej o tej prawdzie pamiętać nieszczęśliwym, zdanym tylko na Boga, i to oni dają jej najwymowniejszy wyraz.
Należy do nich sierota z wiersza, której nieszczęście poeta wyraża obrazem chaty zwalonej od gromu[2], co oznacza stratę najbliższych, a z nimi – opieki, bezpieczeństwa, swego miejsca za niemi i środków do życia. Czekają ją smutek, samotność, tułaczka i bieda, a więc dramat duchowy i trudności ekonomiczne. Miała niewiele, ale i to jej odebrano: nagły, potężny grom poraził kruchą i ubogą chatę, nie solidny murowany dom. Choć wyrok Opatrzności wydaje się okrutny, Zbawiciel trwa przy pokrzywdzonych przez los. To u nich się zatrzymuje – szczęśliwych mija; oni zdają się Go potrzebować mniej, choć czuwa również nad nimi i ofiarowuje im uśmiech ojcowski[3].
Liczniejsze i cenniejsze dary otrzymuje sierota: Jezus przytula ją, ofiarowuje blaski i wonie, / Kwiatki niebieskie i złote[4], znak Bożego wsparcia, już czekającego na potrzebujących – pozornie nieważny, niemal absurdalny gest zbierania przydrożnej flory w pierwszej strofie ma wymowę symboliczną i okazuje się przygotowywaniem pomocy. Wyraża się ona w bliskości Zbawiciela, jedynej osoby zainteresowanej losem nieszczęśliwego, pocieszeniu i iskrze nadziei, jaką niosą światło i piękno.
Chrystusowe kwiaty mają dwa kolory, oba związane z niebem: niebieski, co rozumie się samo przez się, oraz złoty, co odnosi się do świetlistości nieba i jego mieszkanek, gwiazd. Niebieskie kwiaty wzięły swój kolor również od łez, które jednak osuszają – jakby w myśl zasady „podobne leczy podobne”. Koją ból przez przypomnienie matki, znajdującej się zapewne w niebie, lub ją zastępują – może za sprawą Maryi, której również bliski jest błękit? Z kolei kwiaty złote niczym gwiazda przewodnia wskazują drogę, dosłownie i w przenośni: obdarzają światłem wewnętrznym, strzegą, nie pozwalają zboczyć z właściwego szlaku, podpowiadają, jak żyć, a nawet wieńczą sierotę niczym poetę lub świętego.
Smutna dola dziecięcia staje się więc jego atutem, choć oczywiście nie w logice ludzkiej. Zmarłych rodziców zastępuje Ojciec niebieski, brak wsparcia wynagradzają natchnienia od Niego, a utraconą ojcowiznę – dziedzictwo duchowe, którego nie można stracić, gdyż nosi się je w sercu. Sierota nie ma domu na ziemi, ale czeka na nią mieszkanie w Ojczyźnie niebieskiej. Samotność, niepewność losu, ból, wykorzenienie może ukoić tylko Bóg, co dotyczy każdego, ale co często umyka szczęśliwym, którzy mogą polegać (przynajmniej pozornie) na własnych siłach i „tym świecie”. Doświadczony przez los natomiast widzi ich zawodność; cierpi, ale również rozumie więcej i staje się bardziej człowiekiem.
Rzecz jasna, sierotka jeszcze nie zna tych trudnych mądrości
i wolałaby mieć rodziców niż pomnażać ból i wiedzę. Ze zrozumiałych powodów rozpacza,
co jednak mówiący odradza jej w otwarciu i zamknięciu wiersza. To z jednej
strony dość puste i konwencjonalne wezwanie, oczywiste w tej sytuacji, z
drugiej – być może jedyny sposób, by uporać się z cierpieniem, którego
tajemnicy i tak nie sposób rozwikłać. Co prawda podjąć walkę ze smutkiem i
zwrócić się ku nawet najlepszym pociechom łatwiej jest w słowach niż w czynie,
ale prawdopodobnie nic skuteczniejszego nie wymyślili ani stoicy, ani chrześcijanie,
ani nawet Asnyk i polscy pozytywiści po klęsce powstania 1863 roku.
Pan Jezus chodzi po
świecie
O! nie rozpaczaj tak, dziecię,
Że nie masz ojca i matki!
Pan Jezus chodzi po świecie
I zrywa na łąkach kwiatki.
Chodzi od wioski do wioski
I z kwiatów wianeczki zwija.
Szczęśliwym uśmiech ojcowski
Do chaty rzuca – i mija.
Lecz gdy sierotę napotka
W chacie zwalonej od gromu,
Natenczas zjawia się słodka
Twarz Jego na progach domu.
I boskie wyciąga dłonie,
Aby przytulić sierotę;
Niesie jej blaski i wonie,
Kwiatki niebieskie i złote.
A każdy kwiatek niebieski,
Którymi Pan Jezus obdarzy,
Osusza sieroce łezki
Wejrzeniem matczynej twarzy.
I w sercu nabrzmiałym łzami
Wciąż pączki wypuszcza świeże…
Jasnymi niebios barwami
Duszę sieroty ubierze.
A każdy kwiatuszek złoty
W przewodnią gwiazdę się zmienia
I lśni nad czołem sieroty
Iskrą czystego natchnienia.
Choć pójdzie drogą boleści,
Choć nie zna rodzinnej strzechy,
w swych piersiach dziedzictwo mieści
Pełne niebiańskiej pociechy.
Więc nie rozpaczaj tak, dziecię,
Że nie masz ojca i matki!
Pan Jezus chodzi po świecie
I zrywa na łąkach kwiatki.
(12 I 1871)
Tekst za: A. Asnyk, Poezje
wybrane, oprac. P. Hertz, Warszawa 1974.