Kultura w dymkach

Historia ważna w każdym medium

Shirley Jackson to amerykańska pisarka tworząca opowiadania i powieści grozy w latach 50. i 60. ubiegłego wieku. Jednym z jej ważniejszych dzieł jest short story Loteria. Tekst wstrząsnął czytelnikami „New Yorkera”, którzy jako pierwsi poznali zasady panujące w mieścinie zamieszkiwanej przez ledwie trzysta osób. Ta historia długo rozgrzewała wyobraźnię kolejnych odbiorców i wciąż nie pozostawia ich obojętnych.

Wnuk Shirley Jackson, Miles Hyman, właśnie to opowiadanie zamienił w komiks. Specjalizuje się w adaptacjach literackich klasyków i z oczywistych względów długo za nim chodziło kultowe w Stanach dzieło babci. W końcu znalazł dla niego odpowiednią formę, dzięki czemu wieść o Jackson i jej twórczości dotarła także i do mnie.

Pierwsze informacje o komiksie Hymana i opowiadaniu Jackson na tyle mnie zaintrygowały, że w oczekiwaniu na adaptację przeczytałam pierwowzór. Nie róbcie tego. To znaczy po prostu zdecydujcie, która forma Wam lepiej odpowiada i po tę sięgnijcie w pierwszej kolejności, ewentualnie potem uzupełnijcie wrażenia lekturą drugiej odsłony. Adaptacja komiksowa jest na tyle dokładna – i to nie tylko w przekazaniu akcji, lecz także innych elementów artystycznych – że przeczytawszy wcześniej opowiadanie, zwyczajnie zepsułam sobie zabawę.

W tym tekście skupię się jedynie na komiksie i w sumie to jego lekturę polecam. Bo przekazana przez Jackson historia oraz forma nadana jej przez Hymana zasługują na rekomendację.

Na pierwszy plan w Loterii wysuwa się nastrój, daleki od typowej atmosfery grozy. Wręcz przeciwnie – nic tu nie jest oczywiste. W niespiesznym tempie poznajemy miejsce akcji: jakąś nieokreśloną miejscowość w Ameryce, zapewne z pierwszej połowy ubiegłego wieku. Zaznajamiamy się z bohaterem zbiorowym – mieszkańcami miasteczka, częściowo anonimowymi, a po części przedstawionymi z nazwiska i pokazanymi z ogólnie zarysowanymi cechami charakteru. Duże kadry, pomału przechodzące od ogółu do szczegółu, ukazują przygotowania odznaczające się odświętnością i niejaką mechanicznością rytuału.

Wrażenie spokoju pogłębiają brak dialogów w pierwszej części komiksu i oszczędny komentarz narratora. Styl rysunków oraz paleta barw także współgrają z treścią – stonowane, jasne kolory, czytelne ilustracje, z wyraźnym, ale nieprzytłaczającym konturem. Wszystko zamknięte w regularnych prostokątach kadrów, oddzielonych od siebie białą przestrzenią kartki.

Mimo wszystko w tym sielankowym obrazie czai się niepokój. Może to przez znajomość kodu kulturowego, który nie pozwala czytelnikom wierzyć w powierzchowną jedynie harmonię życia w małych społecznościach. Może to motyw tytułowej loterii, która dla współczesnego czytelnika nie zwiastuje już szczęśliwego zakończenia. Co więcej, przez długi czas autor trzyma nas w niepewności. Bohaterowie komiksu doskonale znają każdy kolejny krok, każdy gest towarzyszący corocznej ceremonii. My natomiast dopiero poznajemy jej reguły, wciąż podejrzliwi, co stanie się ze zwycięzcą (czy przegranym?) loterii.

Wiemy tylko, że jest to odwieczny rytuał, mocno zakorzeniony w kulturze i tradycji agrarnej, w jakiś sposób mający uchronić mieszkańców przed niepowodzeniem. Nikt nie kwestionuje jego słuszności, chociaż mało kto pamięta o źródłach tego ceremoniału i znaczeniu poszczególnych jego elementów. Z wielu z nich zresztą zrezygnowano, gdy stały się pustym gestem, ale nie może być mowy o zupełnym porzuceniu loterii.

komiks loteria shirley jackson miles hyman

Ciekawe wrażenie sprawiają także sylwetki postaci – jakby posągowych, na większości kadrów widniejących w statycznych pozach. Z ich twarzy można wyczytać grymas znudzenia, zniecierpliwienia, może też napięcia czy podenerwowania.

Długo jednak przychodzi nam czekać na kulminację emocji i akcji. Przedłużająca się niepewność co do znaczenia wydarzeń rozgrywających się przed oczami czytelników jeszcze sugestywniej buduje nerwową atmosferę. Później wszystko wybucha, historia nabiera tempa, zmienia się dynamika działań i rysunków. Odbiorca dostaje po głowie wyczekiwanym rozwiązaniem i mogę zagwarantować, że długo będzie odczuwać siniaka w miejscu uderzenia.

Ale jest coś jeszcze gorszego. Są jeszcze trzy strony z kilkoma kadrami, na których wraca spokój. I chyba właśnie to odprężenie, ten szybko przywrócony porządek dnia codziennego jest najmocniejszym chwytem w całej opowieści.

Różnimy się poziomem wrażliwości, naiwności i podatności na zabiegi artystyczne od czytelników „New Yorkera” w 1948 roku. Jestem więc przekonana, że nikt dzisiaj nie będzie zalewał wydawcy i autora pytaniami, gdzie takie miasteczko się znajduje albo jak ktoś śmie pisać tak straszne historie. Nie oznacza to jednak, że możemy przejść obojętnie nad przekazem płynącym z Loterii. Nawet jeśli jesteśmy do pewnego stopnia przyzwyczajeni do zapośredniczonych przez media i kulturę aktów przemocy, ludzka natura – nasza natura – wciąż pozostaje niezawodnym źródłem strachu.


autor: Miles Hyman
tłumaczenie: Mira Michałowska
tytuł: Loteria
wydawnictwo: Marginesy
miejsce i rok wydania: Warszawa 2020
liczba stron: 160
format: 162 × 237 mm
okładka: twarda

warto przeczytać

Mam ostatnio szczęście do dobrych komiksów, więc mogę polecić jeszcze kilka całkiem świeżych tytułów: Rycerza Janka, który niesie pomoc i zniszczenie jednocześnie, Wilka, który musi walczyć o terytorium z człowiekiem, a także Śmiech i śmierć, czyli niuanse prostej ludzkiej egzystencji.

Żyje życiem fabularnym prosto z kart literatury i komiksu, prosto z ekranu kina i telewizji. Przeżywa przygody z psią towarzyszką, rozkoszuje się dziełami wegetariańskiej sztuki kulinarnej, podnieca osiągnięciami nauki, inspiruje popkulturą. Kolekcjonuje odłamki i bibeloty rzeczywistości. Udziela się recenzencko na instagramowym koncie @w_porzadku_rzeczy.

    1 Comment

    1. […] śmierć to reportaż sprawdzający, czy gryzące sumienie to jedynie pojęcie z literatury. Komiks Loteria z kolei rewiduje pojęcie grozy i niepokoju. Natomiast powieść Blizna pokazuje, jak […]

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %