Przeczytaliśmy

Reportaże z Ziem Odzyskanych

Morze i ziemia to dwie rzeczy, które po II wojnie światowej zyskała Polska na północnym zachodzie w ramach nowego europejskiego ładu. Nadbałtyckie terytorium nazwano Ziemiami Odzyskanymi i zaludniono przesiedleńcami z Kresów. Przez długie lata nowi mieszkańcy Pomorza żyli w niepewności, czy na pewno nikt ich nie wyrzuci z nowych domów. Poniemieckich, jak o nich mówiono. Chyba nawet władza nie była tego do końca pewna, bo przez długie lata z „odzyskanych” miast wywożono cegły do odbudowy stolicy i co wartościowsze maszyny. O historii Pomorza w XX wieku opowiada antologia reportaży Morze i ziemia.

Wyboru tekstów dokonali: Cezary Łazarewicz i Andrzej Klim. Pierwszy urodził się w Darłowie, drugi – w Giżycku. Obaj pochodzą więc z miast, które polskie nazwy noszą dopiero od 1945 roku. Są też przedstawicielami pierwszego powojennego polskiego pokolenia Ziem Odzyskanych. Ich zawodowe drogi skrzyżowały się w stolicy Pomorza Zachodniego – Szczecinie.

„Z naszych rodzinnych miasteczek zapamiętaliśmy z dzieciństwa wyblakłe napisy w niezrozumiałym języku wypełzające spod łuszczącej się farby na murach, potężne zamki, kościoły z czerwonej cegły i butwiejące na cmentarzach nagrobki z literami rytymi szwabachą. Nikt nam nie mówił, że są to ślady obcej kultury” (s. 12).

Tytuł antologii nie jest przypadkowy. Odnosi się nie tylko do szczególnego położenia Ziem Odzyskanych, lecz także kojarzy się z wydawanym krótko w połowie lat 50. ubiegłego wieku czasopismem Ziemia i Morze. Tygodnik zajmował się sprawami społeczno-gospodarczo-politycznymi i miał ambicje literackie. Pisano w nim o niegospodarności w przemyśle morskim, poruszano kwestie narodowościowe, zajmowano się sztuką. W antologii Morze i ziemia też znajdziemy wszystkiego po trochę. Cenne jest to, że redaktorzy wydania nie pominęli okresu, gdy Pomorze było niemieckie, i na początku zbioru są teksty, w większości anonimowe, pochodzące z wydawanych tu ówcześnie gazet.

Książka jest podzielona na trzy części. Pierwsza Koniec Heimatu zawiera teksty niemieckich autorów powstałe do 1938 roku, drugą Nowa Ojczyzna rozpoczyna obszerna relacja Evy-Marty von Kamecke z jej powojennej ucieczki spod Koszalina. Trzecia część Nowa Nadzieja obejmuje reportaże opisujące rzeczywistość po 1989 roku.

Pierwszy zawarty w książce tekst powstał w 1903 roku, ostatni – w 1999. Taki układ nasuwa skojarzenie z wydaną kilka lat temu trzytomową Antologią Polskiego Reportażu XX wieku, z tym, że tamta skupiała się bardziej na wskazywaniu tekstów najlepszych literacko, a Łazarewicz i Klim za punkt wyjścia przyjęli temat Pomorza. Wspomniałem już o tym, że nie pominęli autorów niemieckich, a kolejną dobrą cechą tej antologii jest umieszczenie w niej reportaży wielkich twórców tego gatunku: Hanny Krall, Wojciecha Tochmana czy Małgorzaty Szejnert, ale także dziennikarzy prasy regionalnej. To dobrze, bo ci pierwsi nobilitują zbiór swoimi doskonałymi reportażami, a drudzy wnoszą najlepszą z możliwych znajomość tematu. Są przecież z Pomorza i o bohaterach swoich reportaży lub o opisywanych miejscach wiedzą najwięcej.

Przeczytamy dzięki temu o głośnych wydarzeniach z historii Pomorza i o ludziach, których losy nie interesowały mediów ogólnopolskich, ale dla regionu byli ważni lub to, co ich spotkało, niosło jakąś wartość. Z punktu widzenia historii Pomorza każde takie wydarzenie staje się istotne, bo opowiada jakąś część jego dziejów. Antologia jest dowodem na to, że praca dziennikarza, której istotą jest tu i teraz, z czasem nabiera innej wartości. Mówi nam więcej o ludziach niż roczniki statystyczne czy badania opinii. I taka jest właśnie antologia Morze i ziemia – autentyczna dzięki swoim bohaterom i profesjonalna dzięki autorom tekstów.

Łazarewicz i Klim wykonali cenną dla Pomorza pracę poprzez zbieranie dziennikarskich tekstów. Tym bardziej, że zawarte w książce reportaże autorów mediów regionalnych są w większości nieznane szerszej grupie czytelników. Powstały w czasopismach o niewielkim zasięgu, a w kilku przypadkach w już nieistniejących. Są wartościowe nie tylko ze względu na warsztat dziennikarski, lecz także widać w nich niezwykłą skrupulatność w docieraniu do faktów. Lokalność w żadnym z tych tekstów nie oznacza gorszej jakości czy słabości warsztatowej. Warto tę książkę czytać razem z wydanym rok temu zbiorem reportaży C. Łazarewicza Tu mówi Polska. Reportaże z Pomorza (Wyd. Czarne, 2018).

Morze i ziemia powinna stać się początkiem cyklu antologii regionalnych. Myślę, że z zainteresowaniem przeczytałbym podobne zbiory reportaży poświęcone innym polskim krainom. Jestem przekonany, że coś ciekawego do opowiedzenia o sobie mają: Śląsk, Lubelszczyzna czy Podlasie.


tytuł: Morze i ziemia. Antologia reportaży z Pomorza

redakcja: Cezary Łazarewicz, Andrzej Klim

wydawnictwo: Wydawnictwo Poznańskie

miejsce i rok wydania: Poznań 2019

liczba stron: 508

format: 140 x 210 mm

okładka: zintegrowana

Morze to temat wielki jak… ocean. Dlatego na naszym portalu raz na jakiś czas dotykamy zimnej wody i piszemy o niej. Jak choćby wtedy, gdy zapraszamy do lektury książki o pierwszym polskim transatlantyku MS Batorym, który popłynął w rejs 222 razy. Albo o ziemi w kolorze złocistego pisaku, czyli o dawnych obyczajach plażowych nad Bałtykiem.

Cenię spokój, zarówno ten uświęcony, jak i zwykły. W tym (s)pokoju mam swoje miejsce, z którego sięgam po książki. Czytanie dostarcza mi wszystkich emocji, jakie wymyślił świat. Nauczyłem się tego dawno temu w bibliotece w moim rodzinnym mieście. Wtedy czytałem książki „podróżnicze, względnie podróżniczo-awanturnicze”, dziś najchętniej wybieram literaturę non-fiction i książki przybliżające zjawiska kulturowe sprzed kilku dekad. Przyglądam się niektórym sztukom plastycznym i szperam w klasykach polskiego komiksu. Jestem dobry dla książek.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %