Sokrates półpies i jego pan
Joann Sfar przyzwyczaił swoich czytelników do dzieł nietuzinkowych,
zdecydowanie wyróżniających się na tle innych dokonań frankofońskich
komiksiarzy. Jednak ci, którzy spodziewali się po jego nowym komiksie
dzieła na miarę Kota rabina – najbardziej
znanego utworu tego artysty (tym razem osadzonego w tematyce mitologicznej
zamiast religii), bogatego w treści, ambitnego, stawiającego ważne pytania – mogą
się nieco rozczarować. Sokrates półpies jest
o wiele lżejszy w wymowie, prostszy, co nie znaczy, że mniej wartościowy. Pełne
dystansu do świata, rubasznie ironiczne i bezkompromisowe podejście autora
wydało owoc w postaci opowieści o wiele bliższej pierwotnej naturze greckich
wierzeń, choć dość swobodnie sobie z nimi poczynającej.
Tytułowy narrator jest półpsem,
półfilozofem, a zarazem towarzyszem największego z herosów – Heraklesa. Wraz ze
swoim mało lotnym panem, który od główkowania woli zaloty i bijatyki, podróżuje
on po świecie w poszukiwaniu przygód, jako bierny świadek wielkich (lub zgoła
niegodziwych) czynów, dramatycznych zdarzeń oraz ludzkich dramatów. Po drodze
ów ciekawy duet napotyka gros postaci znanych nam ze zbiorów Parandowskiego czy
Gravesa, o stronicach dzieł Homera nie wspominając. Co istotne, powieść
graficzna rzuca na ich dzieje zupełnie nowe światło. Dzieło Sfara wykorzystuje
obecne w oryginale podteksty (homoseksualne tendencje Greków, mało bohaterskie zachowania
półbogów oraz innych wielkich mężów, a także wpisany w ideologię tamtych czasów
szowinizm w opozycji do kultu męskości) i przekuwa je w skrzący się od (momentami
cokolwiek kontrowersyjnego tudzież wisielczego) humoru komiks drogi.Sokrates półpies przywodzi też na myśl powiastkę filozoficzną
Diderota Kubuś fatalista i jego pan. Również
tutaj czworonogi myśliciel stara się zgłębić zasady rządzące światem: na wzór
swego historycznego imiennika zadaje ludziom pytania, na które tylko oni sami
są w stanie sobie odpowiedzieć. Wyznaje przy tym politykę akceptacji żywych
istot bez wyjątku i we wszystkim stara się dostrzegać dobro. Właśnie przez
pryzmat takiego niczym niezmąconego, dociekliwego spojrzenia na rzeczywistość
dane nam jest ujrzeć nieco prawdziwsze oblicze mitologicznych zdarzeń. Bez
upiększeń, bez cenzury, a przez to częstokroć bezlitosne oraz krwawe.Z treścią idealnie komponuje się
warstwa graficzna. Zamierzony efekt wywoływany jest przez budzące sympatię
oblicze Sokratesa, a toporne kształty twarzy Heraklesa od razu zdradzają cechującą
go gruboskórność. Całość sprawia wrażenie niezwykle dopieszczonej, pełna jest
dynamiki, a także różnorakich emocji. Podobnie jak pozostałe dzieła Sfara,
także i to należy smakować powoli, doceniając kunsztowne połączenie
chaotycznej, wręcz niechlujnej, uproszczonej kreski i zdumiewającego przywiązania
do detalu. Dodatek w postaci estetycznej twardej oprawy czyni tę pozycję wprost
wyśmienitą do umieszczenia na domowej półce.A zatem ciekawi cię, co stało się
z Odyseuszem po powrocie na Itakę? Albo jaki los spotkał oślepionego przez
niego cyklopa? Zastanawiasz się, jak wyglądała prawda o Edypie lub jakiej
orientacji tak naprawdę był słynny Herakles? Jeśli tak, oto pozycja idealna dla
ciebie. Jeśli nie, najwyższa pora obudzić w sobie cokolwiek niezdrową
ciekawość. Mitologią trzeba umieć się bawić, a Sfar robi to wyśmienicie,
paradoksalnie zachowując pełen szacunek dla materiału źródłowego. Po tak
sycącym daniu trzeba mieć nadzieję, że zapowiadany na końcu wydania zbiorczego
czwarty album Król Edyp ujrzy jednak
kiedyś światło dzienne.
autor: Joann Sfartytuł: Sokrates półpiesprzekład:
Wojciech Birekwydawnictwo:
Komiksowemiejsce
i rok wydania: Warszawa 2015liczba
stron: 142format:
226 x 293 mmoprawa:
twarda