Przeczytaliśmy

Bezbłędne Twożywo

„Twórczość plus życie” to najkrótsza definicja Grupy Twożywo. To, co zdarzyło się w przestrzeni publicznej na przełomie XX i XXI wieku, a co było wynikiem pracy Mariusza Libela i Krzysztofa Sidorka, członków grupy, stanowiło z jednej strony potwierdzenie i zaprzeczenie zdania: „Obraz wart jest więcej niż tysiąc słów”. Grupa bowiem traktowała słowo jak obraz, przekształcając go w wieloznaczny komunikat i dzieło sztuki.

Tak jak street art ma swoje początki w emocjonalnych graffiti, tak Twożywo, zanim zadomowiło się w wielkim formacie (dosłownie i w przenośni), zaczynało od grafiki szablonowej i wlepek. Wydaje się dziś, że w ten sposób artyści rozrzucali fragmenty popularnego niegdyś kalejdoskopu, czyli tuby, w której umieszczano kolorowe szkiełka. Każdy, kto spojrzał do środka przez małą dziurkę i obracał tubą, widział zmieniającą się kolorową mozaikę. Świat był tam barwny, wieloznaczeniowy i trochę nieprawdziwy. Twożywo tak właśnie traktowało rzeczywistość – twórcy wrzucali do naczynia treści, poddawali obróbce i oddawali odbiorcy dzieło o niezliczonych sensach. Bo równie ważne jak to, co chcieli powiedzieć, było to, co wyczyta z tego odbiorca. Nadane znaczenie odautorskie jest tylko punktem wyjścia. Pisze o tym filozofka Kasia Tórz, twierdząc, że Twożywo docierało do sensów, których często wolelibyśmy sobie nie uświadamiać.

Artyści nie stwarzali między własnymi komunikatami a odbiorcą dystansu, onieśmielającej bariery, czyniącej sztukę odległą od emocji i doświadczeń. Twórczość grupy pełniła rolę kompana w tej dziwnej podróży, jaką jest życie (s. 22).

Mawia się czasem, że historia się nie powtarza, tylko rymuje. Prace Twożywa przypominają nam o tym, że powtarzalność historii przybiera formę czkawki. Ale nie takiej, przez którą nie da się nic powiedzieć. Wydaje mi się, że to raczej rodzaj bolesnego zająknięcia, kiedy nadmiar wyrazów ulewa się, zamieniając refleksyjność w refluksyjność. Artyści z Twożywa wrzucają słowo do pieca swojej wyobraźni i wykuwają nowe znaczenie. Od siebie dodają szczyptę perwersji. Nieraz jest to dodatkowa literka, nieraz powtórzenie, graficzna dysproporcja czy typograficzna „pomyłka”. Jakichkolwiek używali metod i narzędzi graficznych, zawsze byli prowokacyjni. Przede wszystkim zmuszali do myślenia. Działali i wciąż działają na wyobraźnię odbiorców, o czym pisze Stach Szabłowski, historyk sztuki:

Z perspektywy lat spod wizerunku Twożywa jako pary artystów wizualnych zdają się przezierać oblicza poetów, starających się za pomocą obrazowania tekstu przeciwstawiać zanikaniu zdolności do myślenia metaforycznego, której wyzwalająca moc jest tak potrzebna w społeczeństwie organizowanym przez dosłowność dialektyki nadpodaży i niemożliwego do zaspokojenia popytu (s. 210).

Pierwsza monografia Grupy Twożywo to książka monumentalna. Polski czytelnik zawdzięcza ją Osmanowi Djajadisastrze, kolekcjonerowi sztuki i wielkiemu wielbicielowi prac duetu Libel – Sidorek. To on namówił członków Twożywa, którzy swoją działalność performatywną zakończyli w 2011 roku, do wydania swoistego wspomnienia czasów, w których komentowali rzeczywistość, i dokumentacji tej działalności. Artbook, jak nazywa tę publikację wydawca, czy też monografia, co bardziej pasuje do jej treści i rozmiaru, składa się z niezliczonych reprodukcji i fotografii prac grupy oraz kilkunastu tekstów naukowców i praktyków projektowania, grafiki, historyków sztuki, filozofów, dziennikarzy, publicystów i socjologów. Dzięki temu dostajemy niezwykle złożoną i, wydaje się, pełną analizę dzieł Twożywa i samego zjawiska, jakim była ta grupa oraz opis tego, co po niej zostało w ludzkiej świadomości. Jak nas zmieniła, a może czy w ogóle nas zmieniła?

Każdy z autorów esejów stawa śmiałe tezy i dowodzi ich prawdziwości. Kasia Tórz w swoim tekście stawa tezę, że działalność Twożywa to nie tylko sztuka wizualna, ale też życie w ciągłym sporze z rzeczywistością. Wojciech Kozłowski twierdzi, że Libel i Sidorek tworzyli dzieła, z których nie sposób odczytać ich intencji, Stach Szabłowski udowadnia, że ich prace wyrosły z sytuacji społeczno-gospodarczej lat 90. i w nie silnie wrosły. Według Katarzyny Wielgiej zaś przekaz Twożywa zawiera elementy poetyckie.

Analizy skłaniają do zadania sobie pytań: czy ta twórczość zmieniła nas trwale, czy może była tylko efemerydą, artystycznym wygłupem i zabawą słowną? Czy dziś Twożywo miałoby taką samą swobodę działania? Z jakim skutkiem wystawiałoby na próbę naszą wrażliwość, dystans i refleksję? Czy obecne czasy sprzyjają wysiłkowi intelektualnemu, niesprowadzającemu sztuki wyłącznie do kategorii profanum albo sacrum? Czy artbook Plądrujemy ruiny rzeczywistości będzie teraz nie krzykiem wielkoformatowej pracy, ale szeptem rewolucyjnej notatki? Szepczącej szyfrem, bo teksty w książce złożone są przez Krzysztofa Sidorka niestandardowo i nielinearnie.


autor: Mariusz Libel, Krzysztof Sidorek, Kasia Tórz
tytuł: Twożywo. Plądrujemy ruiny rzeczywistości
wydawca: Osman Djajadisastra
miejsce i rok wydania: Warszawa 2020
liczba stron: 476
format: 245 × 245 mm
okładka: twarda

Cenię spokój, zarówno ten uświęcony, jak i zwykły. W tym (s)pokoju mam swoje miejsce, z którego sięgam po książki. Czytanie dostarcza mi wszystkich emocji, jakie wymyślił świat. Nauczyłem się tego dawno temu w bibliotece w moim rodzinnym mieście. Wtedy czytałem książki „podróżnicze, względnie podróżniczo-awanturnicze”, dziś najchętniej wybieram literaturę non-fiction i książki przybliżające zjawiska kulturowe sprzed kilku dekad. Przyglądam się niektórym sztukom plastycznym i szperam w klasykach polskiego komiksu. Jestem dobry dla książek.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %