Przeczytaliśmy

Uważaj, czego sobie życzysz

Uwielbiam Pragę i zachwycam się Czechami. Do tej pory jednak nie czytałam literatury czeskiej, trochę się bałam, że to nie mój klimat. Wystarczyło mi jednak mniej więcej osiem stron, by zakochać się w Obudzę się na Shibui i nie chcieć szybko kończyć przygody z Janą.

Jana Kupková podczas pewnego lata wyjeżdża z przyjaciółką na wakacje do Tokio. Dla nastoletniej fascynatki Krajem Kwitnącej Wiśni, która kocha się w aktorach Kurosawy i zaczytuje się Murakamim, jest to spełnienie marzeń. Dziewczęta zwiedzają japońską stolicę, zachwycając się prawie wszystkim, bo jak powiada stary znajomy rodziny, u którego się zatrzymały, „tego nie zobaczycie w Pradze”. Gdy zbliża się czas powrotu do Czech, Jana wypowiada życzenie: „Chciałabym tu już zostać!” – i zostaje.

Jana Kupková jest studentką japonistyki na praskim uniwersytecie. Podczas pracy w bibliotece odkrywa tekst zapomnianego już autora ery Taishō, niejakiego Kiyomaru Kawashity. Bierze sobie za punkt honoru przetłumaczyć trudną powieść na czeski; krok po kroku poznaje niezwykle tragiczne życie pisarza, a my wraz z nią poznajemy jego dzieło. W tłumaczeniu pomaga jej Viktor Klíma, kolega ze studiów, któremu z początku jest nieprzychylna, a potem zaczyna żywić do niego cieplejsze uczucia. Dopóki nie okazuje się, że Klíma wyjeżdża na dwuletnie stypendium do Japonii…

Satoshi Ueda ma piętnaście lat. Mieszka z matką oraz ciotką i przeżywa żałobę po śmierci ojca, którego za dobrze nawet nie pamięta; rodzic parę lat wcześniej wyjechał do Europy i tam też zmarł. Dla chłopaka ojciec jest trochę duchem, trochę wspomnieniem. Podczas zakupów w sklepie papierniczym poznaje tajemniczą piękność – mówią o niej czarownica… Kiyoko jednak nie zna się na czarach, jest po prostu bardzo nieszczęśliwą istotą. Satoshi uczy się od niej sztuki kaligrafii, a między tą dwójką rodzi się uczucie. Gdy na jaw wychodzą długo skrywane rodzinne tajemnice, dochodzi do tragedii…

Trzy historie przeplatają się przez całą powieść – spotykamy więc nastoletnią myśl-Janę, która tkwi uwięziona od siedmiu lat na tokijskiej Shibui, a także Janę studentkę japonistyki. Która z nich jest prawdziwa? Obie? Czy tylko Jana z Pragi? Kim jest nastolatka z Tokio…? To jedynie podstawowe pytania, które pojawiają się w trakcie lektury, bo Obudzę się na Shibui jest absolutnie nieoczywista, a przez to – niezwykle uzależniająca. Z zapartym tchem śledzimy losy bohaterki, a akcja zdecydowanie nabiera tempa, gdy Viktor spotyka Janę w Tokio… Najpierw radość ze wspólnego spotkania, następnie konsternacja i niedowierzanie: przecież takie rzeczy nie dzieją się naprawdę! Ostatecznie student przystępuje do działania, starając się, by obie Jany się połączyły. Jak to się kończy, możemy się tylko domyślać, co dla mnie jest jedynym minusem książki – powinniście zobaczyć moją minę, gdy niecierpliwie przekręcałam stronę, by zobaczyć, jak powiodła się misja duetu Viktora i Jany, a tu… koniec!

Trzecią historią jest tłumaczona przez Janę i Viktora powieść Kawashity. Jak się okazuje, zawiera wiele wątków autobiograficznych, a życie samego autora było równie tragiczne co Satoshiego. Obaj stracili wcześnie ojca, obaj wplątali się w zły związek i do końca życia się z tym nie pogodzili. O tym przekonujemy się też podczas spotkania Jany i Viktora z panią Uedą, wdową po pisarzu, która przyznaje, że mąż do samego końca nie zapomniał o swojej pierwszej miłości… Gdy dochodzi do ich ponownego spotkania w domu starców, nabieramy wątpliwości, kim naprawdę jest tokijska Jana…

Na uznanie według mnie zasługuje umiejętność autorki operowania różnymi stylami. Anna Cima napisała powieść w narracji pierwszoosobowej, same zapiski nastoletniej i dorosłej Jany się różnią, ale największe wrażenie robi część stylizowana na starą powieść japońską. Świetnie wypada też połączenie trzech, zdawałoby się, różnych historii. Obudzę się na Shibui nie łapie dłużyzn i aż trudno się od niej oderwać. Dla mnie ogromnym plusem jest także wiedza autorki z zakresu zarówno języka, jak i kultury Japonii. Gdy czytałam rozdziały poświęcone dorosłej Janie, która każdą wolną chwilę poświęca na naukę albo tłumaczenie, aż zapragnęłam wrócić do nauki japońskiego… Na końcu książki znajdziemy też życiorys Kawashity oraz biogramy wszystkich pojawiających się autorów.

Obudzę się na Shibui to jedna z najlepszych powieści, jakie przeczytałam w tym roku. Miałam co do niej nieco wątpliwości – nie byłam przekonana, czy akurat literatura czeska przypadnie mi do gustu, ale niepotrzebnie. Pochwalam zarówno pomysł, jak i efekt końcowy. Czego chcieć więcej? Tylko usiąść i czytać!


autor: Anna Cima
tytuł: Obudzę się na Shibui
przekład: Krzysztof Wołosiuk
wydawnictwo: Dowody na Istnienie
data i miejsce wydania: Warszawa 2020
liczba stron: 336
format: 150 × 210 mm
oprawa: miękka

Polonistka z wykształcenia, skandynawistka w przyszłości. Miłośniczka nauki, jedzenia, filmów oraz seriali. Wielbicielka literatury dziecięcej, młodzieżowej i fantastycznej, a zwłaszcza dystopii. Zakochana w Norwegii i norweskim, ogląda, słucha i czyta wszystko, co powstało w kraju nad fiordami. Darzy miłością pieski i świnki morskie. Redaktor naczelna tego przybytku. Od niedawna udziela się na bookstagramie @mons.reads.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %