Date me, Bryson Keller. Recenzja
Niedawno recenzowałam powieść Nate plus One autorstwa Kevina van Whye’a, która bardzo szybko zdobyła moje serduszko. Autora polubiłam na tyle, że chciałam sięgnąć po jego poprzedni tytuł – Date me, Bryson Keller. Z pomocą przyszło niezawodne Wydawnictwo Jaguar, a ja zakochałam się w kolejnej historii. Idealna książka na każdą okazję? Date me, Bryson Keller!
Bryson jest jednym z najpopularniejszych chłopaków w liceum, zdolnym sportowcem i kapitanem szkolnej drużyny. Pochodzi z zamożnej rodziny, jest empatyczny, a w dodatku przystojny, więc ma w sobie wszystko, co powinien mieć idealny materiał na chłopaka w szkole średniej. Bryson jednak nie wierzy w szkolne miłości, nie chodzi nawet na randki. Dlatego staje się to świetnym pretekstem do wymyślenia przez przyjaciół zakładu – Bryson musi przez tydzień spotykać się z każdą osobą, która zaprosi go na randkę w poniedziałek. Jeśli braknie chętnych albo nastolatek się zakocha – przegrywa i po feriach wiosennych będzie dojeżdżał do szkoły autobusem.
Kai jest jego zupełnym przeciwieństwem. Nieśmiały i wycofany, najlepiej czuje się z dwójką swoich przyjaciół albo w bibliotece, w której pracuje po szkole. Marzy o karierze pisarskiej, a choć pobyt na scenie go przeraża, to uwielbia zajęcia teatralne. Pewnego dnia, gdy wszystko idzie nie tak, spóźnia się na lekcje i dostaje karę, niejako wyładowuje swoją złość na Brysonie i zaprasza go na randkę. Przecież nikt nie powiedział, że Bryson ma się spotykać tylko z dziewczynami, prawda? Obaj chłopcy są wzajemnie zszokowani tą propozycją – ale szok Kaia jeszcze wzrasta, gdy Bryson ją przyjmuje. Problem? Oczywiście – Kai jest gejem, ale chciałby zachować to dla siebie. Nie wyznał prawdy o sobie ani rodzicom, ani nawet najbliższym przyjaciołom, bojąc się ich reakcji. Chłopcy spotykają się więc w tajemnicy, a my obserwujemy, jak naturalnie i łagodnie rozwija się ich relacja.
To dobry moment, by zadać sobie pytanie, czy z głupiego zakładu może narodzić się coś prawdziwego. Choć na początku Bryson nie przejawia głębszego zainteresowania poza bezinteresowną sympatią, a Kai wzdycha do innego nastolatka, to ich związek „na niby” zaczyna przeradzać się w coś głębszego. Spędzają ze sobą coraz więcej czasu, rozmowy stają się coraz bardziej naturalne i niewymuszone. Pięć dni mija jednak szybko, a w głowie Kaia pojawia się pytanie, czy będzie jakieś „potem”. Mimo że zaprosił Brysona na randkę pod wpływem impulsu, coraz trudniej jest mu sobie wyobrazić powrót do rzeczywistości bez tego drugiego.
Date me, Bryson Keller kupił mnie właściwie od razu. Po pierwsze, mamy tutaj świetnie skrojonych bohaterów, których po prostu nie da się nie lubić. Na przód wysuwają się oczywiście Bryson oraz Kai, którzy z jednej strony są różni jak ogień i woda, ale razem się wspaniale uzupełniają. Podobało mi się to, że Bryson nie jest typowym kapitanem szkolnej drużyny – to wrażliwy i empatyczny nastolatek, który zawsze jest gotowy pomagać innym i stara się być sprawiedliwy. Rzecz jasna pod maską idealnego chłopaka skrywają się pewne problemy oraz tajemnice, które z czasem poznajemy. Spodobała mi się również droga, jaką pokonuje Kai, choć nie jest ona najprostsza. Mimo że dochodzi do kilku nieprzyjemnych sytuacji i musi zmierzyć się z homofobią, Kai wychodzi z tego o wiele silniejszy. Uczy się, że miłość nie wyklucza, a orientacja, tak jak kolor skóry czy wyznanie, wcale nie wpływa na to, jakim jest się człowiekiem. Świetną postacią jest również Yazz, młodsza siostra Kaia, nad wyraz dojrzała i rozsądna. Od razu polubiłam tę psotnicę, a jeszcze bardziej zyskała w moich oczach, gdy nawet na moment nie opuściła swojego brata w trudnych chwilach.
Mimo że powieść czyta się lekko i od razu się w nią wsiąka, mamy tu kilka poważniejszych tematów. Poza homofobią autor porusza też kwestie poznawania oraz akceptowania siebie i swojej orientacji, wykluczenia, rasizmu czy trudnych emocji po rozstaniu rodziców. Pierwsza reakcja rodziców Kaia, gdy się dowiadują prawdy o nim, jest karygodna, ale z drugiej strony – daję duży plus za przedstawienie tego, w jak różnych sytuacjach znajdują się nastolatkowie. Nie wszyscy rodzice akceptują orientację swoich dzieci, niektórzy zachowują się tak, jak religijni rodzice Kaia, dla których homoseksualizm to wielki grzech. Najważniejsze jest jednak to, by najbliżsi – na przykład matka i ojciec Kaia – zrozumieli swój błąd. Choć z początku bardzo się na nich zdenerwowałam, to potem jednak mnie wzruszyli.
Na koniec – wisienka na torcie. Kai marzy o karierze pisarskiej i chodzi na zajęcia teatralne, podczas których musi odegrać wybraną scenę ze sztuki Szekspira, a ponadto pisze na szkolny konkurs współczesną adaptację jednego z dramatów angielskiego mistrza. Uwielbiam motywy pisarskie i teatralne w powieściach, więc byłam tym zachwycona. Bardzo podobała mi się praca Kaia nad tekstem konkursowym i przełamywanie swoich lęków przed wystąpieniem na scenie.
Reasumując, Date me, Bryson Keller to urocza i ciepła powieść, która przede wszystkim rozgrzewa serce, ale również porusza. Czyta się ją bardzo szybko, aż trudno się od niej oderwać i o niej zapomnieć. I choć to opowieść romantyczna, to nie jest płytka. Autor porusza poważniejsze tematy, zwracając naszą uwagę również na te kwestie. Jeżeli szukacie dobrej powieści na lato, trudniejszy czas albo po prostu potrzebujecie uczucia ciepła w sercu, to zdecydowanie Date me, Bryson Keller będzie dobrym wyborem!
autor: Kevin van Whye
tytuł: Date me, Bryson Keller
przekład: Anna Lewicka
wydawnictwo: Wydawnictwo Jaguar
miejsce i data wydania: Warszawa 2023
liczba stron: 336
format: 135 × 200 mm
oprawa: miękka ze skrzydełkami