Historia na śmierć i życie
Ta książka mogła nigdy nie powstać. To, że jest, zawdzięczamy dwóm reporterom – Lidii Ostałowskiej, która rozpoczęła dokumentowanie sprawy, ale śmierć nie pozwoliła jej napisać ani słowa reportażu, oraz Wojciechowi Tochmanowi, który – dzięki zgodzie spadkobierców dziennikarki – przejął temat i jej notatki. Oboje reporterów się przyjaźniło, dzięki czemu Tochman napisał książkę po swojemu, a jednocześnie odczytał z zebranych przez Ostałowską materiałów jej myśl przewodnią.
Z tego zadania wywiązał się znakomicie, bo chociaż książka ma swoją bohaterkę z imienia i nazwiska, to mówi o czymś znacznie szerszym – o odpowiedzialności wobec prawa w zależności od płci, roli socjalizacji w przypadku wyroku dożywocia, sprawiedliwości i nadziei. A wszystko to na podstawie historii jednej kobiety – Moniki Osińskiej, skazanej na początku lat 90. ub.w. na karę dożywocia za udział w zabójstwie Jolanty Brzozowskiej. Była pierwszą kobietą, wobec której orzeczono taki wyrok po zniesieniu kary śmierci (choć to nie ona zadawała ciosy i nie ona zabiła). Jest też pierwszą „dożywotką”, która opuściła więzienie.
Do zbrodni doszło w styczniu 1996 roku. Troje maturzystów napadło na biuro firmy kolportującej krzyżówki na warszawskim Tarchominie. Z Osińską była dwójka młodych mężczyzn. To oni, według jej zeznań, zamordowali Jolantę Brzozowską. Media bardzo szeroko rozpisywały się o sprawie, a szwagier ofiary skutecznie podgrzewał społeczne niezadowolenie. W taki sposób Osińska, której nadano ksywkę „Osa”, stała się w powszechnym mniemaniu zimną przywódczynią bandy. Na jej niekorzyść działało także to, że była kobietą. Ani Ostałowska, ani Tochman nie uwierzyli w to, że Osińska brała bezpośredni udział w zabójstwie. Tak zresztą zeznawał na początku jeden z oskarżonych mężczyzn. Poza tym nagrania z wizji lokalnej zostały zinterpretowane na jej niekorzyść i posłużyły społecznemu napiętnowaniu maturzystki. W książce padają pytania o odpowiedzialność sędziowską oraz o motywy postępowania szwagra ofiary. Nie ma na nie odpowiedzi, bo właściwie nikt w łańcuszku ludzi wydających wyroki i opinie o skazanej nie zgodził się na rozmowę.
Po kilku latach spotkań Ostałowskiej z Osińską ta odmówiła ich kontynuowania. Sprawa trafiła do reporterskiego archiwum, zamiast zamienić się w „feministyczną książkę, jakiej dotąd nie było”, jak zapowiadała reporterka. Tochman podjął temat po przyjaciółce i udało mu się namówić skazaną na wznowienie opowieści. Spod pióra reportera wyszła książka nietypowa, w której oprócz głównej bohaterki pojawiają się dywagacje autora o metodzie pisarskiej Lidii Ostałowskiej. Wojciech Tochman snuje przypuszczenia o tym, jak chciała tę reporterską książkę napisać. Ale jednocześnie nie sili się na kopiowanie jej stylu czy realizowanie domniemania kompozycyjnego. Pisze na swój sposób, nie boi się nazywać rzeczy po imieniu, jest precyzyjny do bólu.
Książka Historia na śmierć i życie to przede wszystkim doskonały reportaż, napisany drobiazgowo i czytelnie. Z jednej strony to osobista historia Moniki Osińskiej, która została skazana i z surowym wyrokiem trafiła do więzienia, pozbawiona nadziei, a z drugiej – wyraźny manifest w sprawie dożywocia. Reporter zastanawia się nad sensem resocjalizacji w wypadku takiej kary. Czy nie staje się ona formą tortury, kiedy skazany pozbawiony jest nadziei? Ale znajdziemy w Historii na śmierć i życie także rozważania nad działaniem medialnej burzy i społecznego nacisku na sędziów. Słowem, to książka, która powinna wywołać szeroką debatę nad wpływem kary dożywocia na skazanych i jej znaczeniem dla całego społeczeństwa.
autor: Wojciech Tochman
tytuł: Historia na śmierć i życie
wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
miejsce i rok wydania: Kraków 2023
format: 123 × 197
liczba stron: 240
okładka: twarda