Kultura w dymkach

Wilk człowiekowi wilkiem

Gaspard żyje samotnie w górach, jest pasterzem. Jego jedyni kompani to pies oraz owce, które wypasa na zboczach i chroni przed wilkami. Rutyna zmienia sią według cyklu sezonowego – ciepłe pory roku to opieka nad stadem i wycieczki do pobliskiej wioski na szklaneczkę wina w towarzystwie, zima to odcięcie od świata w zasypanej śniegiem chacie i butelka wina bez towarzystwa.

Tak rysuje się kontekst opowieści w komiksie Wilk Jean-Marca Rochette’a. Głównym problemem pasterza są wilki, które tu jawią się jako szkodniki. Gaspard zmaga się z napadami wygłodniałych zwierząt, a jego relacja z jednym z nich przypomina obustronną, bardzo osobistą wendettę. Fabuła komiksu jest zatem prosta, a i główny motyw wydaje się wręcz szkolny – człowiek w starciu z naturą.

Rzecz jasna, wcale nie ma tak łatwo. Przede wszystkim historia przekazana przez Rochette’a to żadna tam pretendująca do uniwersalności opowiastka, tylko celowo wybrany, złożony fragment rzeczywistości. Na okładce Wilka polski wydawca słusznie nazwał komiks przypowieścią ekologiczną, ale ten epitet odniosłabym do ekologii jako dziedziny biologii badającej organizmy w ich środowiskach. Rochette przedstawił nam konkretnie człowieka i wilka, koegzystujących w alpejskiej dolinie. Jeśli ich przykład może czegoś nauczyć, dla mnie będzie to złożoność relacji międzygatunkowych.

Posłowie od autora dodane na końcu komiksu objaśnia inne odczytania. Z jednej strony, nie jestem fanką tego typu dopowiedzeń – to jakby twórca nie ufał swojej twórczości. Robi w ten sposób pogadankę edukacyjną ze sztuki. Z drugiej strony, widać wyraźnie, że bardzo zależy mu na przekazaniu pewnych idei. O ile więc nie zamyka komiksu na inne interpretacje, sam wybiera dwie i rozwija je w informacyjno-interwencyjnym tonie.

Nie zdradzę chyba zbyt wiele, wyjaśniając, że Rochette’owi chodzi głównie o zarysowanie sytuacji pasterzy we Francji, którzy zmagają się z naturalnymi i obecnymi od zawsze trudami zawodu, a dodatkowo pracy nie ułatwia im sytuacja na rynku – który preferuje tanie importowane produkty nad te lokalne, o wyższej jakości i cenie. Jednak o tym drugim aspekcie autor nie mówi wprost w komiksie, skupiając się przede wszystkim na tytułowym motywie.

Podczas lektury Wilka lepiej odłożyć na bok moralizatorski głosik w głowie, który spieszy z wydawaniem wyroków z wyżyn teorii etyki. Nie warto oceniać żadnej ze stron po przeczytaniu pierwszych kadrów, a lepiej z otwartością starać się je zrozumieć, bo sprawa nie jest prosta i możliwa do rozwiązania jednym komentarzem. Mówię to z doświadczenia jako osoba, która zawsze boi się o los zwierzaków np. w filmach akcji i to im kibicuje najbardziej – a jeśli któryś zostanie skrzywdzony, to srogie przekleństwa lecą w stronę bad guys oraz scenarzystów, którzy skazali mnie na piekło tych scen.

Zresztą w starciu wilk vs. Gaspard trudno jest komuś kibicować. Mamy do wyboru działające zgodnie z naturą dzikie zwierzę oraz pasterza kontynuującego tradycję wypasania owiec w nie najgorszy przecież sposób – z dala od przemysłowej produkcji. Mimo wszystko – jestem wegetarianką, więc ciśnie mi się na myśl inne rozstrzygnięcie problemu – zrezygnowanie z mięsa i wyzysku zwierząt. Zdaję sobie sprawę, że pewnie działa to dobrze tylko w teorii i oderwaniu od skomplikowanych zależności ekonomiczno-przemysłowych. Nie wycofuję się jednak z niego, bo i Rochette zaszalał w zakończeniu swojej historii, stawiając na baśniowe rozwiązanie i puentę. W rzeczywistości nie moglibyśmy się raczej spodziewać finału spod znaku „żyli długo i szczęśliwie”.

O ile więc trudno mi ocenić przesłanie komiksu czy pozytywnie odnieść się do wszystkich aspektów fabuły, to warstwa wizualna dostaje bezsprzecznie najwyższą notę! Rochette jest malarzem, tak że można się było tego spodziewać. Stworzył cudne rysunki – ekspresyjna kreska świetnie współgra z tematem dzikiej przyrody. Wybrał prostą kompozycję kadrów do ukazania spokojnych scen, które przełamał podwójnym układem kadrów w kadrach tam, gdzie akcja jest dynamiczna. Kolory, za które odpowiada Isabelle Merlet, są wręcz oszałamiające – pomarańcze zachodów słońca, niebieskości nocy, szarości zimy, a nawet wiosenna zieleń czapki z daszkiem – pięknie dobrane odcienie karmią oczy do syta. Wilk daje mi zatem kolejny argument za doskonałością formy komiksowej – w tym przypadku za znaczeniem koloru jako jednego z jej elementów.


autorzy: Jean-Marc Rochette (scenariusz i ilustracje), Isabelle Merlet (kolory)
tłumaczenie: Paweł Łapiński
tytuł: Wilk
wydawnictwo: Marginesy
miejsce i rok wydania: Warszawa 2020
liczba stron: 112
format: 192 × 269 mm
okładka: twarda

warto przeczytać

Jeśli zainteresował Was Wilk, sprawdźcie jeszcze trzy inne teksty z naszego portalu: o innym świetnym komiksie, który prostą kreską opowiada o niuansach; o katalogu i wystawie, które podejmują temat natury w sztuce; o wyprawie rowerem do Francji, podczas której nic się nie wydarzyło.

Żyje życiem fabularnym prosto z kart literatury i komiksu, prosto z ekranu kina i telewizji. Przeżywa przygody z psią towarzyszką, rozkoszuje się dziełami wegetariańskiej sztuki kulinarnej, podnieca osiągnięciami nauki, inspiruje popkulturą. Kolekcjonuje odłamki i bibeloty rzeczywistości. Udziela się recenzencko na instagramowym koncie @w_porzadku_rzeczy.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %