KsiążkaPrzeczytaliśmy

Nevermore. Kruk. Recenzja

Ominęło mnie pierwsze wydanie cyklu Nevermore Kelly Creagh. Ani nie przeczytałam żadnej z książek, ani nawet o nich nie słyszałam. Dlatego do nowego wydania podeszłam z czystą kartą – nie miałam większych oczekiwań czy wspomnień związanych z tą historią. Na początku wydawało mi się nawet, że wcale mi nie przypadnie do gustu i jej nie dokończę. Po pewnym czasie zmieniłam jednak zdanie i nie mogłam się od niej oderwać – przeczytałam ją w dwa dni.

Isobel jest szesnastoletnią licealistką, kapitanką zespołu cheerleaderek i dziewczyną Brada, kapitana szkolnej drużyny, do którego wzdychają inne uczennice. Jest piękną, popularną i – powiedziałabym – bardzo typową nastolatką, której najważniejszym celem jest wyjazd na zawody z drużyną i wygranie głównej nagrody. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że Isobel nie jest najmocniejsza z literatury i ma z niej raczej przeciętne stopnie. A trenerka wymaga od swoich podopiecznych dobrych ocen, w przeciwnym razie dziewczęta muszą opuścić drużynę.

Gdy Isobel podczas lekcji słyszy, że uczniowie mają przygotować szkolny projekt z literatury, jęczy w duchu. A gdy okazuje się, że jej partnerem będzie Varen – mroczny i nieprzyjemny got, który raczej się nie odzywa – jest przerażona. Oczywiście, jak można się spodziewać, o chłopaku krążą absurdalne plotki o uprawianiu czarów i piciu krwi. Pierwsze spotkanie nastolatków nie należy do udanych, ale Isobel jest zdeterminowana, by przetrwać ten projekt z tak dziwacznym partnerem i otrzymać dobrą ocenę.

Im więcej jednak czasu spędza z Varenem, tym dziwniejsze rzeczy zaczynają się dziać wokół nich – Isobel zaczyna widzieć różne postaci, których nikt inny nie widzi, a coraz straszniejsze sny przyprawiają ją o ciarki. To wszystko związane jest z mroczną naturą chłopaka, ale dość szybko okazuje się, że to dopiero przedsmak tego, czego oboje w niedługim czasie doświadczą. Gra będzie się toczyć o znacznie większą stawkę niż zaliczenie szkolnego projektu.

Nie mogę powiedzieć, że mocną stroną tej serii są bohaterowie. Isobel jest stereotypową cheerleaderką, która po prostu przez większość historii drażni czytelnika. Choć muszę przyznać, że przechodzi lekką przemianę – ze skupionej na sobie słodkiej dziewczyny zmienia się w zdeterminowaną nastolatkę, która jest w stanie podejmować ryzyko, by ocalić ukochane osoby. Niestety, jak na razie jest to za mały postęp, Isobel podejmuje nielogiczne decyzje, ukrywa prawdę, gdy ma wokół siebie osoby, którym naprawdę może zaufać. Próbuję tłumaczyć sobie jej zachowanie wiekiem – w końcu niewielu szesnastolatków podejmuje racjonalne decyzje, ale przed Isobel jeszcze długa droga. Bohaterowie drugoplanowi, jej paczka (byłych) przyjaciół, równie dobrze mogliby przestać istnieć. Zachowują się jeszcze bardziej absurdalnie (np. prześladują Varena tylko dlatego, że musi z Isobel zrobić szkolny projekt), ich dialogi nie wnoszą niczego ciekawego do akcji, nie mają też sensownego wpływu na historię. Ciekawą postacią drugoplanową jest za to Gwen – interesująca, zabawna i wystarczająco charyzmatyczna, żeby zdobyć sympatię czytelnika. Bardzo ją polubiłam i mam nadzieję, że w drugim tomie autorka również poświęciła jej sporo uwagi. Gdyby nie ona, Isobel dość szybko zginęłaby w szkolnej dżungli i popełniła jeszcze więcej błędów.

I wtedy wchodzi on – cały na… czarno. Varen jest paradoksalnie najjaśniejszym punktem tej opowieści. To świetnie skrojony bohater, odpowiednio mroczny, tajemniczy i intrygujący, ale skrywający w sobie dobro i ciepło, o co na początku trudno go posądzać. Jego postać rozwijała się najciekawiej, a mrok był po prostu przyciągający. Jakakolwiek na starcie relacja z Isobel wydawała mi się nierealna – na pierwszy rzut oka są tak skrajnie różni – ale z biegiem fabuły zauważałam, że zaczynają do siebie pasować, a chemia, która pojawiła się między nimi, jest coraz bardziej naturalna. Rozumiem zafascynowanie bohaterki chłopakiem, ponieważ przyznam, że głównie z jego powodu doczytałam ten tom do końca, jestem też bardzo ciekawa, jak potoczą się jego (tragiczne jednak) losy i czy uda mu się odnaleźć drogę do światła. Choć zakończenie powieści nie napawa optymizmem.

Co do samej fabuły mam dość mieszane uczucia, ponieważ była całkiem przewidywalna, choć czasami nawet irytująca i nie do końca zrozumiała (powtórzę się, ale wątek z dręczeniem Varena był dla mnie absurdalny). Z drugiej strony połączenie grozy i twórczości Poego wydaje mi się ciekawym zabiegiem, a pomieszanie jawy i snu mnie kupiło. Podobała mi się ta atmosfera niesamowitości, ale zarazem oczekiwania – z każdą przekręcaną stroną czuło się, że zbliża się coś niezwykłego. Zakończenie – mimo że bardzo dramatyczne – wydaje mi się jednak przekombinowane. Wędrówka Isobel licznymi korytarzami w świecie snów po prostu mnie zmęczyła i po pewnym czasie już nie wiedziałam, w którym jest miejscu. Poza tym końcówka, jak i zresztą cała powieść, pozostawia wiele pytań, ale zdecydowanie mniej odpowiedzi. Mam nadzieję, że to było dobrym punktem wyjścia dla autorki i w drugim tomie sytuacja się nieco wyjaśniła.

Reasumując, Kruk to przyjemna młodzieżówka, którą czyta się bardzo szybko. Ma swoje wady i gorsze momenty, ale w moim odczuciu postać Varena naprawdę dużo rekompensuje. Chciałabym, by w kolejnych dwóch tomach był większy nacisk położony na jego postać, ponieważ bardzo na to zasługuje. Trzymam również kciuki za rozwój Isobel, ponieważ mimo mojej niechęci do jej postaci ma ona potencjał do zmiany. Kruk to była też sentymentalna podróż do czasów nastoletnich, historii powstających w czasach, gdy byłam równolatką bohaterów. Lektura tej książki  jest również dobrą okazją do obserwacji, jak piękne ewoluował gatunek young adult. Czekam niecierpliwie na drugi tom!

autor: Kelly Creagh

tytuł: Nevermore. Kruk

przekład: Jacek Drewnowski

wydawnictwo: Wydawnictwo Jaguar

miejsce i data wydania: Warszawa 2023

liczba stron: 480

format: 145 × 215 mm

oprawa: miękka ze skrzydełkami

Polonistka z wykształcenia, skandynawistka w przyszłości. Miłośniczka nauki, jedzenia, filmów oraz seriali. Wielbicielka literatury dziecięcej, młodzieżowej i fantastycznej, a zwłaszcza dystopii. Zakochana w Norwegii i norweskim, ogląda, słucha i czyta wszystko, co powstało w kraju nad fiordami. Darzy miłością pieski i świnki morskie. Redaktor naczelna tego przybytku. Od niedawna udziela się na bookstagramie @mons.reads.

    1 Comment

    1. […] recenzowałam pierwszy tom Nevermore, pisałam, że nie mam żadnych oczekiwań względem tego cyklu, ponieważ przegapiłam pierwsze […]

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %